Kilka tygodni temu przywiozłam z rodzinnego domu książkę Danuty i Henryka Dąbskich „Zupy świata„. Odłożyłam ją na półkę, zapomniałam. Do czasu, aż wczoraj po zakupach w kooperatywie przyniosłam do domu dwie kalarepki. Bulwy miały miniaturowe i w połowie zdrewniałe, natomiast liście ogromne i świeżutkie. Żeby nie zmarnować tego niespodziewanego, liściastego surowca zaczęłam szukać przepisu na zupę z kalarepy. Internet nie dostarczył mi żadnych inspiracji, sięgnęłam więc po książkę. Znalazłam tam poniższy przepis, który postanowiłam zweganizować.
Muszę przyznać, że czytając listę składników przecierałam oczy ze zdumienia. Lubię eksperymentować i łączyć smaki w nietypowe kombinacje, ale na połączenie kalarepy, ziemniaków, pomidorów i suszonych moreli chyba nigdy bym nie wpadła. Dobrze jednak, że autorzy książki wpadli, bo to naprawdę bardzo smaczny mix. Zupa w smaku przypomina mi trochę ali babę, niemąż porównał ją do kapuśniaku. Doprawiona dużą ilością czarnego pieprzu jest idealna na taką paskudną pogodę.
SKŁADNIKI:
500 g kalarepy (bulwy i liście)
3-4 ziemniaki
cebula
10 suszonych moreli
2 czubate łyżeczki koncentratu pomidorowego
sól, pieprz, sok z cytryny do smaku
natka pietruszki
oliwa z oliwek
Cebulę obieramy i kroimy w kostkę. W garnku z grubym dnem podsmażamy ją na odrobinie oliwy. Kiedy cebula się zarumieni, dolewamy wody, dorzucamy drobno pokrojoną kalarepę i ziemniaki. Gotujemy do czasu, aż warzywa będą miękkie. Wcześniej namoczone i opłukane suszone morele miksujemy z odrobiną wody, dodajemy do zupy wraz z koncentratem pomidorowym i przyprawami. Zupę podajemy z drobno posiekaną natką pietruszki.
3 komentarze
Właśnie będę robiła tę zupkę, dzięki za inspirację.
Morele się moczą, a ja jeszcze pytam co z liśćmi kalarepki, po prostu się je wrzuca w całości, czy sieka?
Potem zjada?
Sieka, gotuje i zjada. Są bardzo smaczne.
świetny pomysł:)