Już od dłuższego czasu miałam ochotę na kawę doprawioną odrobiną alkoholu. Chociaż zima w tym roku nie może się zacząć na dobre, to lubię się czasem rozgrzać w ten sposób (herbata z rumem też wchodzi w grę 😀 ). Do kawy zawsze najbardziej smakował mi Baleys, ale od zakupu skutecznie odstraszała mnie cena. Gdzieś na dnie mojej spiżarnianej szafki zalegała resztka whiskey, postanowiłam więc stworzyć podobny trunek sama. Na blogu Jedz, nie krzywdź, kochaj znalazłam prosty przepis na wegańskiego Baleysa (w oryginalnym jest tłusta śmietanka i żółtka). Przerobiłam go trochę według własnych preferencji smakowych (zmniejszyłam ilość cukru, dodałam wanilię i gorzką czekoladę). Wyszedł pyszny, choć konsystencją różni się nieco od oryginału.
SKŁADNIKI:
400 ml mleczka kokosowego
(szukajcie takiego bez dodatku emulgatorów i substancji stabilizujących)
1/2 szklanki whisky
1/4 szklanki mocnej kawy z ekspresu
3 łyżki cukru trzcinowego
opakowanie (10 g) cukru z wanilią lub ziarenka z jednej laski wanilii
4 kostki gorzkiej czekolady
Mleko kokosowe, cukier trzcinowy, cukier waniliowy i czekoladę zagotowujemy cały czas mieszając. Autorka przepisu zaleca gotować, aż masa zgęstnieje, ale w mojej wersji było chyba za mało cukru (lub cierpliwości :D). Do przestudzonego mleka dodajemy kawę i whiskey, całość przelewamy do butelki, przechowujemy w lodówce. Gdyby napój się rozwarstwił, wystarczy wstrząsnąć.
2 komentarze
mniammmmmm
To już wiem,co zrobię na imprezę ze znajomymi ;D