Mój dwufazowy płyn do demakijażu przewinął się przez wiele łazienek, kilkanaście grup warsztatowych uczyło się go robić. Nie zdarzyło mi się usłyszeć pod jego adresem ani jednego złego słowa. Nic dziwnego, nie od dziś wiadomo, że demakijaż olejem jest niezawodny. Według mnie dwufazowy płyn ma jednak jedną wadę – ma o jedną fazę za dużo:) Mam tu na myśli oczywiście dodatek ziołowego naparu. Każdy kosmetyk, który w składzie zawiera wodę, a nie zawiera żadnej substancji konserwującej zepsuje się w przeciągu kilkunastu dni. Przygotowanie nowej butelki kosmetyku z taką częstotliwością jest – nie oszukujmy – niemożliwe.
Po co więc utrudniać sobie życie, i przygotowywać psujący się kosmetyk, skoro można zrobić taki w 100% naturalny, który nie zepsuje się nawet przez rok. Tzn. nie ma tu nawet zbyt wiele do robienia, wystarczy w łazience postawić butelkę oleju roślinnego i podczas wieczornego demakijażu nalać odrobinę na zwilżony wodą/hydrolatem/pitą właśnie herbatą wacik (lub dłoń). Olej solo w moim odczuciu nie działa tak dobrze, jak używany w towarzystwie wody, ale dzięki temu, że tą ostatnią będziemy dodawać bezpośrednio przed użyciem, nasz kosmetyk się nie zepsuje.
Z moich doświadczeń wynika, że najlepiej sprawdza się olej słonecznikowy, z pestek winogron i oliwa z oliwek. Ryżowy trochę sobie nie radzi. Ale widzicie, że wystarczy zajrzeć do włąsnej kuchni lub przejść się do najbliższego sklepu spożywczego, by odkryć niezwykle wydajny i skuteczny produkt do demakijażu:) Jeśli macie trochę cierpliwości, polecam też przygotować macerat z nagietka, który będzie miał dodatkowo działanie łagodzące.
Ja mieszanki olej+woda używam głównie do demakijażu oczu, twarz myję zazwyczaj łagodnym żelem lub płynem micelarnym. Codzienne OCM się u mnie nie sprawdziło, skóra ze skłonnością do trądziku nie toleruje takiej ilości oleju w codziennej pielęgnacji. Raz na jakiś czas, kiedy chcę dokładniej oczyścić pory skóry wykonuję masaż twarzy przy użyciu oleju, a dopiero później używam żelu do mycia. Ten system sprawdza się u mnie bardzo dobrze i nie zamieniłabym go na żaden inny.
Przekonałam Was do przetestowania demakijażu olejem?
Podziel się
7 komentarzy
Pewnego dnia, gdy wzięło mnie na generalne porządki moich lodówkowych olei i półproduktów, to z wielkim zawstydzeniem odkryłam, że mam tyle fajnych olei, że aż szkoda aby się zmarnowały. Na wacik wylewałam odrobinę hydrolatu, do tego kilka kropel oleju i był to najlepszy demakijaż w życiu.
Na pewno spróbuję, tez mam skłonności do trądziku, ale chętnie zastosuję ten pomysł do pielęgnacji skóry przy oczach.:)
Na pewno spróbuję, tez mam skłonności do trądziku, ale chętnie zastosuję ten pomysł do pielęgnacji skóry przy oczach.:)
Zmywam olejem makijaż już od dawna, ale nie wpadłam nigdy, by go używać z hydrolatem. Przetestuję 🙂
Zmywam olejem makijaż już od dawna, ale nie wpadłam nigdy, by go używać z hydrolatem. Przetestuję 🙂
Nie mogę przekonać się jakoś do demakijażu olejami, obawiam się że mogłoby mnie wysypać po nim, sama też stosuję naturalny demakijaż, używam Glov. To super produkt, który zmywa makijaż tylko przy użyciu wody, bez żadnych płynów micelarnych, olejków i mleczek 🙂
Ja olejowy demakijaż stosuję głównie do demakijażu oczy właśnie z obawy przed tym samym.
O glov słyszałam, ale nie testowałam jeszcze.