Uuuuuuuuuuwielbiam placki ziemniaczane! Jednak te tradycyjne, smażone mają dwie zasadnicze wady. Po pierwsze są zazwyczaj bardzo tłuste, a ja tłustych rzeczy jeść nie mogę i nie chcę. Po drugie, trzeba je smażyć, a ja nienawidzę smażyć. Nie znoszę, nie cierpię po prostu. Jeżeli mam ochotę na placki/naleśniki/kotlety to mam tylko dwa wyjścia: albo uśmiecham się słodko do niemęża, albo odpalam piekarnik (nie testowałam na naleśnikach). I z tej drugiej opcji skorzystałam ostatnio robiąc placki ziemniaczane według przepisu Mari z bloga Antoshkowe Smaczki. Przerobiłam przepis na wegański, zastępując jajko mielonym siemieniem lnianym, wrzuciłam wszystko do malaksera i po 20 minutach zachwycałam się smakiem ziemniaków i słonecznika. Zajadałam w towarzystwie kapusty kiszonej i czosnkowego sosu. Placki podczas pieczenia pachniały trochę frytkami, ale zawierały w sobie tylko jedną łyżkę oleju!
Polecam wszystkim miłośnikom tradycyjnych placków ziemniaczanych.
źródło: antoshkowesmaczki.blogspot.com
8 komentarzy
Też dziś miałam taki niedzielny obiad 🙂 (z sosem pomidorowym). Pycha!!!. Spróbuję kiedyś tych pieczonych :)… niestety mam wyłącznie termoobieg, pozostałe "grzałki" się w piekarniku zepsuły :(.
Ja mam tak stary piekarnik, że nie można w nim ustawić żadnego programu. Grzeje głównie górą (tak mi się przynajmniej wydaje), a placki i tak się udały:)
Uwielbiam Cię za ten przepis…!
*.*
Cieszę się, że się podoba:)
Przepis do wypróbowania! Smażenie, zwłaszcza jesienią i zimą przy zamkniętych oknach, doprowadza mnie do szału. A najlepsze placki są na początku lata – z nowych ziemniaków. 🙂
Oh, ja też kocham placki ale nasiąkają tłuszczem jak gąbka, dlatego nie jadłam ich..hoho..dawno. Nie wiedziałam że mogą się udać z piekarnika, spróbuję! A mogłabyś napisać ile siemienia dałaś zamiast jajka? Z góry dzięki 🙂
dałam jedną łyżkę zgodnie z puszką 🙂 wyszły pyszne, o niebo lepsze niż smażone! dzięki!
Cieszę się, że smakowały. Ja też je bardzo lubię:)