OD WYDAWCY:

Czy wiesz, że aby mieć piękną i zdrową skórę, powinnaś jeść ciepłe śniadania? „Jak to? Przecież o skórę dbają kosmetyki”, pomyślisz. A jednak!

Skin coaching radykalnie zmieni Twoje myślenie o własnej skórze. Napisałam tę książkę, bo zauważyłam, że zbyt wiele kobiet pogodziło się z faktem, że ich cera jest i pozostanie niedoskonała. Nie musi tak być!


Pomogę Ci zadbać nie tylko o Twoją skórę, ale także o zdrowie i samopoczucie. Nauczę Cię, jak odpowiednio pielęgnować cerę i nie wydać fortuny. Powiem, co jeść, by spowolnić starzenie skóry. Doradzę, jak zredukować zawartość kosmetyczki nawet o 90%, i sprawię, że bez makijażu będziesz wyglądać pięknie.

skin coach
Bożena Społowicz

Bożena Społowicz to pierwsza – i do tej pory jedyna – skin coach w Polsce. Niemal dwudziestoletnie doświadczenie w pielęgnacji cery łączy ze specjalistyczną wiedzą z zakresu kosmetologii, chemii i technologii kosmetyków, a także dietetyki i przyjmowania suplementów. Prowadzi liczne warsztaty, między innymi z komponowania spersonalizowanych kosmetyków. Właścicielka SPA prowadzonego w duchu slow beauty.

MOJA OPINIA:

Pani Bożena w zapowiedziach swojej książki obiecywała, że po lekturze nasza (czytelników) pielęgnacja przejdzie prawdziwą rewolucję. Czy tak się stało w moim przypadku? Nie, ale to głównie dlatego, że do większości zaleceń opisanych w książce stosuję się od dawna, nie były dla mnie niczym nowym. Po przeczytaniu książki wprowadziłam do swoich rytuałów kilka zmian, ale rewolucją bym ich nie nazwała. Jeszcze za wcześnie, żeby wypowiadać się o efektach tych zmian, na razie bacznie obserwuję co się na mojej twarzy dzieje.
W moim odczuciu książka Skin Coach ma sporo fragmentów wartych uwagi, ale też sporo fragmentów, które chyba nie zostały dopracowane. Na kilkunastu pierwszych stronach co chwila spotykałam się ze stwierdzeniem, że autorka zaraz zdradzi mi wszystkie tajniki pielęgnacji skóry, że posiądę zaraz wielką wiedzę o której do tej pory nie miałam pojęcia. Cóż, mam wrażenie, że ta wiedza nigdy na mnie nie spłynęła. Albo raczej miałam ją już wcześniej, więc nic co zostało dalej napisane nie było dla mnie przełomowym odkryciem. Kilka razy natknęłam się też na nieścisłości, które są autorce wytykane w prawie każdej recenzji tej książki. Nie wiem, czy te błędy wynikają z niewiedzy autorki, czy ze stosowania zbyt dużych skrótów myślowych, ale można było ich uniknąć. Najbardziej rozśmieszył mnie chyba fragment z zaleceniem unikania tych strasznych chemicznych emulgatorów (czyli jakich dokładnie?), po którym zaraz wystąpiła lista polecanych kosmetyków do pielęgnacji skóry, z których jakieś 80% to kremy i emulsje, których produkcja bez emulgatorów byłaby przecież niemożliwa.
Najmniej interesujący był dla mnie rozdział o coachingu, a słowo coachennica (tak p. Bożena nazywa swoje klientki), które powtarzało się tam nieprzyzwoitą ilość razy, drażniło mnie niesamowicie.


Żeby nie było tak pesymistycznie, wspomnę też o zaletach książki. Przede wszystkim podoba mi się, że traktuje kwestię pielęgnacji skóry holistyczne. Autorka zwraca uwagę na to, że oprócz kosmetyków ważna jest nasza dieta i styl życia (ilość snu i stresu). Dzięki książce poznałam też kilka interesujących marek kosmetyków, o których wcześniej nie słyszałam. No i jako grafik nie mogę nie zauważyć, że jest bardzo ładnie i starannie wydana.
Pod koniec książki znajduje się rozdział z przepisami na kosmetyki naturalne, ale ponownie, dla mnie to nie było nic nowego.

Długo się zastanawiałam jaką opinię wydać o tej książce, bo odczucia po lekturze mam bardzo mieszane. Prawdopodobnie dlatego, że miałam wobec tej pozycji bardzo duże oczekiwania, które nie do końca zostały spełnione. Albo może po prostu nie dowiedziałam się z niej zbyt wielu nowych rzeczy. Podejrzewam, że osoba, która mało wie o funkcjonowaniu i pielęgnacji skóry byłaby bardziej zadowolona i jak najbardziej zalecałabym jej lekturę. Ja dochodzę do wniosku, że chyba pora przestać się wygłupiać i czas zabrać się za podręczniki akademickie zamiast kolejnych poradników 🙂

5 komentarzy

  1. Joanna B. Reply

    Dostałam do recenzji, jeszcze nie przeczytałam, ale mam już pierwsze zastrzeżenie – do tytułu… Naprawdę mógłby być po polsku 🙂

  2. Aga Plieth Reply

    Zgadzam się z Tobą całkowicie. Kwestie merytoryczne wypadają słabo. Przepisy… to takie pierwsze zabawy kosmetyczne. Tekst, że wcale nie musisz smarować się po kąpieli balsamem od stóp do głów bo skóra tego nie potrzebuje, chyba, ze jest to balsam z przepisu z tej książki ! (to potrzebuje czy nie?) I takie tam kwiatki.
    Ale z drugiej strony rzuciłam się na tą książkę z ogromną przyjemnością i jest bardzo inspirująca- nawet jeśli sprawia to estetyka. Motywuje mimo wszystko 🙂

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Z tymi przepisami to jest chyba tak, że żeby zrobić coś bardziej zaawansowanego potrzeba trochę wiedzy, a skoro książka tej wiedzy nie dostarcza, to i nie ma się co w praktykę pchać.

  3. Stylowo i Zdrowo - blog o zdrowiu Reply

    Tych książek o pięknej skórze, ciele i zdrowiu jest coraz więcej… Ja teraz czytam Eat Pretty

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.