OD WYDAWCY
W Europie o skórze mówi się głównie w kontekście problemów: zmarszczek i niedoskonałości cery, które trzeba tuszować grubymi warstwami makijażu. Koreanki od dawna wiedzą, że takie podejście prowadzi donikąd. Ich niezwykła metoda kompleksowej pielęgnacji gwarantuje rewelacyjne efekty.
Charlotte Cho na własnym przykładzie obala mit, że idealna cera Koreanek to efekt dobrych genów i udowadnia, że wszystko zależy od właściwej pielęgnacji. W książce przedstawia kilka prostych, ale niezastąpionych sposobów, by raz na zawsze pożegnać się z niedoskonałościami i zachwycić wszystkich promienną, nieskazitelną cerą.
Zapomnij o starzejących się z godnością Francuzkach i osiągnij koreańską perfekcję.
Oczyszczaj, złuszczaj, nawilżaj, regeneruj i lśnij!
MOJA OPINIA
Azjatyckie metody pielęgnacji skóry są w Polsce znane już od jakiegoś czasu, za sprawą tej książki będą zapewne jeszcze popularniejsze. I dobrze, też jetem fanką złożonego, wieloetapowego systemu dbania o cerę, a taki właśnie popularyzuje się m.in. w Korei.
Urodzona w Ameryce Charlotte Cho w książce Sekrety urody Koreanek opisuje jak bardzo zmieniło się jej podejście do dbania o cerę po wyjeździe ze Stanów do Korei, kraju jej przodków. Niewątpliwie ta zmiana wyszła jej na dobre, a nowy stan cery udowodnił, że nie tylko geny, ale też styl życia i stosowane codziennie kosmetyki mają wpływ na wygląd naszej skóry. Charlotte w swojej książce namawia kobiety do zmian, do stosowania świadomej, wieloetapowej pielęgnacji cery. I za to mogłabym przybić jej piątkę, ale do samej książki mam też kilka zastrzerzeń.
Sekrety urody Koreanek pisane są podobnie jak każda amerykańska książka poradnikowa. Czyli autor powtarza niektóre zdania 10 razy, żeby czytelnik na pewno zapamiętał. Na dłużą metę jest to dość denerwujące. Zabrakło mi w niej szerszego opisu różnych rodzajów i typów cery, których znajomość jest niezbędna to rozpoczęcia świadomej pielęgnacji skóry.
Podczas lektury wyłapałam też kilka drobnych merytorycznych błędów (nie istnienie coś takiego jak fermentowany olej, a olejki myjące to nie jest produkt wymagający nowoczesnych technologii, bez problemu można zrobić go w domu :p). jednym słowem widać, że książka nie pisana była przez specjalistę. Mimo to, dla osób, które na co dzień nie używają niczego poza pastą do zębów i kremem do twarzy i czują potrzebę zmiany, ta książka może być dobrym początkiem. Dla mnie była to niewymagająca lektura do wanny, co niestety widać po stanie okładki :p
P.S. Pamiętajcie też, że nie dla każdego akurat dokładnie takie 10 kroków pielęgnacji cery będzie odpowiednie jakie proponuje Charlotte. Warto dobrze poznać potrzeby własnej cery i dobrać te kroki po swojemu.
2 komentarze
Początkowo książka nie zrobiła na mnie wrażenia, nie miałam tak, że muszę ją mieć ale wraz z recenzjami na blogach nabrałam ochoty, by ją przeczytać. Jestem młoda, i dobre nawyki dbania o cerę teraz na pewno zaprocentują w przyszłości 🙂 Szkoda, że mam tylko prysznic to sobie nie poczytam tak jak Ty 😀
Miałam się skusić, ale jednak sobie daruję. Moja pielegnacja mi sluzy i nie będę na siłę kombinować:)