W przyszłym tygodniu temperatura powietrza ma przekraczać nawet 30 stopni, chyba najwyższa pora, żeby pokazać Wam mój ulubiony ostatnio napój orzeźwiający, który zadowoli wszystkich miłośników mrożonej herbaty. Do jego przygotowania potrzebna będzie kombucza. Zastanawiacie się co to takiego?
Kombucza to tak zwany grzyb herbaciany. Tak naprawdę to kolonia bakteryjno-drożdżakowa, która służy do produkcji probiotycznych napojów herbacianych. Wyglądem przypomina biały, galaretowaty placek, który szybko przybiera kształt naczynia, w którym fermentuje.
W przeciwieństwie do fermentowanych napojów z grzybka tybetańskiego i alg, kombucza jest gotowa najwcześniej po 6 dniach od przygotowania. Bardzo szybko zaczyna pachnieć octem, ale niech Was to nie zniechęca, w smaku w ogóle tego nie czuć.
W internecie można oczywiście naczytać się o cudownych właściwościach kombuczy, kolejny raz będę do Was apelować o zdrowy rozsądek. Jeśli chcecie poczytać więcej na jej temat, zajrzyjcie na przykład tu.
SKŁADNIKI:
1/3 szklanki napoju z kombuczy z lawendą
2/3 szklanki chłodnej, wysokozmineraliowanej wody
JAK PRZYGOTOWAĆ LAWENDOWY NAPÓJ Z KOMBUCZY?
3 łyżeczki dobrej jakości zielonej herbaty (bez aromatów)
łyżka suszonych kwiatów lawendy
4 łyżki cukru trzcinowego
Herbatę i lawendę zalewamy szklanką wrzątku, czekamy aż się zaparzą i trochę ostygną. Do dużego słoja lub dzbanka dodajemy przecedzoną herbatę, cukier i jeszcze 1,2 litra wody. Dzbanek lub słoik przygrywamy gazą lub ściereczką i odstawiamy w ciemne miejsce (np. do szafki). Co kilku dniach próbujemy, czy napój już wystarczająco sfermentował. Jeśli nie, czekamy następne kilka dni, pamiętając jednak o tym, że z każdym dniem kombucza będzie coraz kwaśniejsza, a po około miesiącu zamieni się w ocet.
Podziel się