Mijające lato było wyjątkowo bogate w bliższe i dalsze wycieczki rowerowe, o których już pisałam TU i TU. Przez kilka ostatnich lat, odkąd wkręciłam się w mikrowyprawy, bardzo brakowało mi tej formy aktywności. Jako nastolatka bardzo często jeździłam na jednodniowe wyprawy rowerowe, ale po przeprowadzce do Poznania przestałam. Choć dobry rower mam już od kilku lat, nie jeździłam na nim zbyt często, bo nie umiałam nim bezpiecznie wyjechać z miasta…

Nie znoszę jeździć rowerom po ruchliwych drogach. Uważam, że jest to niebezpieczne zarówno dla rowerzysty, jak i kierowcy. Poza tym jest nieprzyjemne (hałas) i niezdrowe (wdychanie samochodowych spalin). Do nie dawna nie wiedziałam jak zaplanować trasę, by uniknąć poruszania się drogami, więc częściej wybierałam piesze wycieczki. W tym roku coś się jednak zmieniło, dzięki mężowi trafiłam na bardzo pomocne narzędzie do planowania wycieczek rowerowych i zyskałam więcej odwagi do testowania nowych tras. I jak już zaczęliśmy jeździć, ciągle mi było mało!


Żeby nasze wycieczki stały się jeszcze bardziej przyjemne zdecydowałam się na klika inwestycji, największą z nich był na pewno dachowy bagażnik rowerowy na samochód, dzięki któremu mogliśmy ruszyć z rowerami w Polskę. Z wycieczki na wycieczkę byliśmy do tych wypraw coraz lepiej przygotowani i choć po jednym intensywnym sezonie rowerowym nie możemy się nazywać specjalistami, nazbierało nam się całkiem sporo trików, które mogą się przydać zupełnie początkującym cyklistom.


Poniższe porady spsiałam dla osób, które chcą ruszyć rowerami na kilkugodzinne, krajoznawcze wycieczki po polskich polach, lasach i wisach, ale nie wiedzą jak zacząć.


1. Aplikacja Mapy.cz

Mój absolutny musthave do planowania wycieczek rowerowych. To właśnie dzięki tej aplikacji zaczęliśmy więcej jeździć na rowerze. W aplikacji znajdziecie większość polskich szlaków turystycznych (pieszych i rowerowych) nałożonych na interaktywną mapę.

 Dzięki aplikacji zaplanujecie trasę i nie zgubicie jej w terenie. Bardzo polecam przed wyjazdem z domu pobrać bazę map, by aplikacja działała poprawnie również offline (w wielu miejscach naszego kraju wciąż brakuje zasięgu), a będąc już na wycieczce włączyć nagrywanie swojej aktywności, by móc łatwiej orientować się w terenie (zawsze będziecie wiedzieli z której strony przyjechaliście i w którą powinniście dalej jechać).

O tym jak można szukać inspiracji na wycieczki przy użyciu tej aplikacji, pisałam też TUTAJ.

Do wygodnego przechowywania teflonu, kluczy, chusteczek i innych drobiazgów podczas jazdy przydaje się nerka.


2. Czapka

Czapka z daszkiem na upał i deszcz, zwykła czapka na chłodniejsze dni. W zależności od pory roku i pogody którąś z nich powinniście mieć przy sobie. 

Latem, podczas wycieczek rowerowych należy się chronić przed słońcem, przy długotrwałym wysiłku naprawdę łatwo sobie zrobić krzywdę. Czapka z daszkiem pomaga też chronić okulary przed kroplami deszczu w razie niespodziewanej zmiany pogody. Warto ją mieć przy sobie, niezależnie od tego czy macie ze sobą kask, czy nie.

Zimą czapka jest niezbędna, by ochronić zatoki. Kiedy podczas wysiłku nasz oddech przyspiesza i wciągamy dużo zimnego powietrza, bardzo łatwo o nieprzyjemne i często bolesne zapalenie zatok. Bez czapki ani rusz!


3. Okulary

Niezależnie czy macie wadę wzroku czy nie, nie ważne czy świeci słońce czy nie, okulary na wycieczce rowerowej są potrzebne i już. Naprawdę nie chcecie w samym środku zjazdu ze stromej górki złapać muszek do oczu!

Ja ze względu na wadę wzroku jeżdżę w moich codziennych okularach korekcyjnych (przyciemnianych lub nie). Jeśli na co dzień nie nosicie okularów, polecam rozejrzeć się np. za takimi rowerowymi okularami z wymiennymi szkłami, które posłużą Wam niezależnie od pogody.


4. Krem z filtrem

Jazda na rowerze, jak każda aktywność na świeżym powietrzu latem wymaga ochrony skóry przed promieniowaniem słonecznym. Pamiętajcie, żeby zabrać krem filtrem ze sobą. Na rowerze nasza skóra szybciej się poci i krem z niej spływa. Reaplikacja kremu jest bardzo wskazana.




5. Sakwy

Sakwy rowerowe to jeden z tych gadżetów, który nie jest na wycieczce niezbędny, ale bardzo poprawia komfort jazdy. Jeżdżąc po polskich bezdrożach już się nauczyłam (niestety dość boleśnie), że nie w każdej wsi funkcjonują sklepy. Wyjeżdżając w teren trzeba mieć ze sobą zapas jedzenia i duży zapas płynów! Podczas upałów zdarzało nam się brać ok, 4-5 litrów różnych napojów. Do tego jedzenie, lustrzanka i kilka innych drobiazgów. Naprawdę nie chcielibyście tego wozić na plecach.


Ja przed pierwszą dłuższą wycieczką zainwestowałam w najzwyklejsze sakwy z Decathlona i jestem z nich całkiem zadowolona. Ich pojemność z łatwością pozwala zapakować torbę z aparatem, dwie kurtki przeciwdeszczowe, ręcznik i stroje kąpielowe, jedzenie, zapas wody i podstawowe narzędzia rowerowe. Gdybyście chcieli jednak ruszać na dłuższe, kilkudniowe wypady, mogą być ciut za małe.


Sakwy i ich zawartość warto dobrać do swoich potrzeb. Nie zawsze większe oznaczają lepsze, bo rower z sakwami dużo trudniej utrzymać w równowadze, zwłaszcza na piaszczystym podłożu. Trzeba też pilnować, by ciężar w sakwach był równomiernie rozłożony na obie strony, co ułatwia stabilizację roweru podczas wsiadania i zsiadania.


6. Bidon

Jadąc na wycieczkę większą grupą, warto zadbać o to, by każdy miał swój bidon z wodą. Nie każdy jeździ z tą samą prędkością, nie każdy ma taką samą kondycję i wytrzymałość. Nie ma nic gorszego niż gonienie innego rowerzysty z zaschniętym gardłem tylko po to, by wziąć łyk wody.


Podczas długotrwałej jazdy najlepiej pić mało, ale często. Większy zapas wody może wieźć jedna osoba, ale każdy uczestnik wyprawy powinien móc się napić wtedy, kiedy tego potrzebuje. Koszyczek z bidonem jest jedną najwygodniejszych i najtańszych opcji, bo można się napić nawet podczas jazdy. Jeśli wasz rower nie ma fabrycznych śrub do zamontowania koszyka na ramie, możecie posłużyć się takimi opaskami zaciskowymi do montażu. Na większych wertepach koszyczek może się przekręcać, ale wciąż jest to lepsza opcja niż grzebanie w sakwie czy plecaku dla jednego łyku wody.


7. Elektrolity

Po pierwszej dłuższej, letniej wycieczce nauczyłam się, że lepiej pić elektrolity niż nie. No chyba, że nie przeszkadzam Wam kac dzień po wyprawie. Pijąc samą wodę podczas kilkugodzinnego wysiłku, bardzo łatwo się odwodnić. Podczas upałów to jest więcej niż pewnie. Jeśli nie chcecie doświadczyć uczucia, kiedy wypicie całej butelki wody nie przynosi żadnej ulgi, przygotujcie sobie zapas elektrolitów.


Ja przyjęłam następujący system:

  • przed wyjazdem z domu piję szklankę wody z jedną rozpuszczalną tabletką elektrolitów z apteki

  • do bidonu robię mix wody, jakiegoś soku i drugiej tabletki elektrolitów

  • podczas jazdy piję na zmianę wodę i elektorlity

  • jeśli mam szczęście i mijam po drodze sklep, dokładam do tego jeszcze jakiś sok, piwo bezalkoholowe lub wodę kokosową jeśli mam szczęście

  • jeśli trasa była wyjątkowo trudna, piję kolejną szklankę wody z elektrolitami po powrocie do domu lub następnego dnia rano

Jeśli nie mam pod ręką elektrolitów z apteki, robię domowy izotonik bazując na tych przepisach i tej soli z dodatkiem potasu i magnezu.



8. Prowiant

Wyjeżdżając na wycieczkę na cały dzień koniecznie trzeba spakować prowiant. Oprócz pożywnych kanapek, przyda się też coś co szybko doda energii, czyli źródło węglowodanów. Czekolada, jakiś batonik lub np. takie smoothie dostarczy niezbednych kalorii, zwłaszcza w sytuacji kiedy dopadnie was głód, a w zasięgu wzroku nie będzie akurat dobrego miejsca na dłuższy postój i spokojne zjedzenie kanapek.


9. Bielizna

Zła bielizna na wycieczce rowerowej to jedna z boleśniejszych lekcji jakie odebrałam w tym roku:) Uczcie się na moich błędach i pamiętajcie, że zwykłe majtki na dłuższe wycieczki rowerowe to nie jest dobry pomysł. Niech wam do głowy nie przychodzą też stringi czy koronki, bo będziecie tego srogo żałować. Po kilku godzinach na siodełku, skóra narażona na kontakt ze szwami będzie bardzo podrażniona. Na dłuższe wypady rowerowe najlepiej wybierać się w bokserkach z płaskimi szwami (np. takimi lub takimi) lub… w ogóle bez majtek. Wiele modeli spodenek rowerowych jest zaprojektowana tak, że nie zakłada się pod nie bielizny. Ja na razie jeżdżę w zwykłych spodenkach sportowych, bez wkładek, bo mam super wygodne siodełko, ale błędu ze zwykłymi majtkami, ze zwykłymi szwami na pewno już więcej nie popełnię 😀


Jeśli planujecie jeździć kilka dni pod rząd, lub po trasie zdarzy wam się jakieś otarcie czy odparzenie, warto mieć pod ręką tę maść, która radzi sobie nawet z gojeniem świeżego tatuażu. A jeśli nie macie takiej maści przy sobie, a szkoda już została wyrządzona i skóra na waszych pośladkach błaga o pomoc, wymieszajcie dowolny tłusty krem lub olej kokosowy z mąką ziemniaczaną i użyjcie zamiast kremu na odparzenia.


10. Buty

Rowerowe wycieczki krajoznawcze nie wymagają zakupu specjalnego obuwia rowerowego, które wpina się w pedały. Biorąc pod uwagę jakie podłoże można zastać na tego typu trasach, to byłoby wręcz niebezpieczne. Zwykłe sportowe buty w zupełności wystarczą, warto jednak pamiętać o tym, by podeszwa nie była zbyt miękka i gładka. Nie ma nic gorszego niż noga zjeżdżająca z pedła podczas podjazdu pod górkę czy podczas ruszania. Płaskie trampki, klapki i inne tego typu obuwie nie nada się na rower. Ja jeżdżę w kilkuletnich Adidasach z serii Terrex z dość twardą i bogatą rzeźbioną podeszwą. Stopa nie zawija mi się na pedale, nigdy też but nie zasunął mi się podczas pedałowania, więc jestem z tego wyboru bardzo zadowolona. 


11. Narzędzia i części zapasowe

Ruszając w trasę warto zabrać ze sobą też podstawowy zestaw narzędzi: klucze, imbusy, pompkę i zapasową dętkę. Po tym, jak kilka lat temu, w środku lasu straciłam osłonę na łańcuch w moim starym rowerze, bo trzeba ją było wyłamać, żeby naprostować wykrzywioną zębatkę, nigdy o tym nie zapominam. Gdybyśmy mieli wtedy przy sobie odpowiednie klucze, pewnie nic by się jej nie stało i dalej chroniłaby spodnie rowerzystki, która teraz jeździ na tym rowerze.


Pakowania zapasowych dętek nauczyłam się z kolei na błędach moich rodziców, którzy kilka razy tracili czas na szukanie sklepu rowerowego podczas swoich wypraw rowerowych wzdłuż polskiego wybrzeża.




Wakacje się już skończyły, ale sezon rowerowy wciąż trwa. Mam nadzieję, że ten wpis zachęci Was do bliższych i dalszych wypraw rowerowych. A w przyszłym roku mam nadzieję będę mogła podzielić się z Wami radami, jak spakować się na kilkudniową wyprawę:)


2 komentarze

  1. Magdalena Półtorak Reply

    Ja zastanawiam się natomiast jak mojego narzeczonego nauczyć jazdy na rowerze, bo nigdy tego nie robił 😀

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Niestety nie potrafię pomóc, bo nigdy nikogo nie uczyłam jeździć na rowerze. Jak znam życie, na youtubie znajdziesz odpowiednie wskazówki:)

      Ja mogę jedynie podrzucić argumenty potwierdzające, że warto się postarać:)

Write A Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.