Minął dokładnie rok odkąd wymyśliłam to wyzwanie. Jeśli jesteście ciekawi, czy udało nam się je zrealizować, zapraszam do dalszej lektury.

O co chodzi? 
W 2017 roku postanowiliśmy z niemężem podjąć się wyzwania i spróbować przynajmniej 52 nowych rzeczy, po jednej na każdy tydzień nowego roku. To nie miały być wielkie przygody, ale chcieliśmy zbudować sobie trochę fajnych wspomnień, spróbować nowych smaków i przede wszystkim odwiedzić nowe miejsca i nauczyć się czegoś nowego.

Każdą rzecz/wydarzenie, które zaliczało się do wyzwania wrzucałam na instagram i oznaczałam #52newthingschallange.

Czy nam się udało?
Niestety nie, bo otagowanych zdjęć pojawiło się tylko 38. Tylko, albo i aż, bo jakby się tak dobrze zastanowić to i tak jest całkiem sporo. Część punktów, które zakładałam na początku roku udało nam się odhaczyć (koncert w filharmonii, wypad na Szachty), kilka wciąż czeka na realizację (wyjazd do Berlina, wizyta w escape room). Ale co w całym tym wyzwaniu było najfajniejsze to to, że zdecydowanej większość pozycji widniejących teraz na naszej liście zupełnie się nie spodziewałam. Kiedy wymyśliłam to wyzwanie nie przypuszczałam nawet, że urlop spędzę w Rydze, że wybiorę się z niemężem w jakąkolwiek podróż naszym własnym samochodem czy tego, że na wystawie Bjork będę mogła się pobawić wirtualną rzeczywistością. Bardzo się ciszę, że miałam pretekst by dokumentować te drobne, ale fajne momenty.

Co robiliśmy przez ten rok?

Wnioski 

  1. Zdecydowanie najlepiej wspominamy wszystkie punkty związane z podróżami. Największe wrażenie zrobiła na nas Ryga (pisałam o tym tutaj), ale każda jedna mikrowyprawa była warta zachodu. Mam nadzieję, że rok 2018 przyniesie nam znacznie więcej okazji do wyjazdów, tym bardziej, że w Poznaniu nie będą nas już trzymały moje studia podyplomowe, a samochód powinien znacznie ułatwić decyzję o ruszeniu się z domu. I choć nasze mieszkanie bardzo woła o remont (starsza ode mnie kuchenka gazowa Ewa co prawda wciąż działa, ale kapiący stary kran w kuchni doprowadza mnie już do szału), najchętniej wszystkie wolne fundusze jakimi dysponujemy wydałabym na podróże małe i duże. Zdecydowanie chcę bardziej być niż mieć.
  2. Większość prezentów jakie robiłam niemężowi w 2017 roku to były bilety na różne wydarzenia, które moglibyśmy zaliczyć do wyzwania. I o ile faktycznie kupowałam bilety na konkretne daty, z wydarzeń tych korzystaliśmy. Z bezterminowych kuponów, które szykowałam do tej pory nie skorzystaliśmy:/ Dlatego w tym roku koniec z kuponami do wykorzystani a w dowolnym nigdy, jeśli będę kupować podobne prezenty od razu będę wybierać konkretne daty, żeby nie było już odwrotu:)
  3. Gdyby nie nasze wyzwanie, pewnie nigdy nie zmobilizowalibyśmy się do zrobienia przynajmniej połowy rzeczy, które mamy na liście. Muszę przyznać, że wyzwanie dość mocno mobilizowało mnie to do ruszenia się z domu i wyciągania z niego również niemęża. I to jest super, bo dokładnie o to mi chodziło Pomysłów na nowe rzeczy do zrobienia zawsze miałam dużo, gorzej było z mobilizacją. Bardzo cieszy mnie też to, że druga połowa naszych nowych doświadczeń to zupełnie spontaniczne działania.

Co dalej?
Wyzwanie spodobało nam się na tyle, że postanowiliśmy je powtórzyć i w tym roku. Dziś licznik został wyzerowany i pierwsze zdjęcie oznaczone #52newthingschallange2018 już pojawiło się na instagramie. Mam nadzieję, że w tym roku uda nam się spróbować jeszcze więcej nowych rzeczy i odwiedzić jeszcze więcej nowych miejsc (np. Berlin czy Parku Gwiezdnego Nieba w Bieszczadach). Jestem też bardzo ciekawa co niespodziewanego przyniesie nam ten 2018 rok, oby to były same fajne przygody:)

A Wy co zrobiliście w 2017 roku? A może planujecie coś nowego na 2018?

P.S. Podobnie jak rok temu zachęcam Was do przyłączenia się do wyzwania i dzielenia się swoimi nowymi przeżyciami ze światem. Im więcej zbierzemy pomysłów tym lepiej:)

3 komentarze

  1. Sięgnij do Natury Reply

    O tym wyzwaniu nie słyszałam, ale całkiem fajna sprawa. Muszę pomyśleć nad tym w 2018, chociaż uważam że rok 2017 był pełen nowych rzeczy i wyzwań. Super, że i tak dużo udało ci się zrealizować i że udało wam się odkryć przyjemność z takich prostych rzeczy jak grzyby czy pierniczki;)

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Docenianie prostych przyjemności to coś, czego bardzo chciałam się nauczyć i chyba się udało:)

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.