Pamiętacie jeszcze o swoich postanowieniach noworocznych? Jak Wam idzie z ich realizacją? Ja o swoich (pisałam o nich TU) wciąż pamiętam i jestem nawet zadowolona z poziomu realizacji. Postanowiłam podsumować to co już udało mi się zrobić po upływie połowy roku.
I żeby nie było niedomówień, nie jestem dziewczyną która nawet wyrzucanie śmieci wpisuje w kalendarz. Nie stawiam sobie żadnych wielkich celów, nie czytam 10 książek o rozwoju osobistym w miesiącu. W zasadzie nie przeczytałam żadnej takiej książki. Mam to szczęście, że w pracy robię to co lubię, ciągle dostaję jakieś nowe zadania i mam wrażenie, że mój rozwój zawodowy trochę dzieje się sam, bo często uczę się nowych rzeczy w locie.
Moje postanowienia noworoczne potraktowałam więc jako wyzwania, ale w bardziej rozrywkowym aspekcie. Mam tendencję do spędzania przed komputerem dramatycznej ilości czasu. Dwie wybrane przeze mnie w tym roku metody mają mi pomóc osiągnąć lepszy work-life blance.
52 new things challange wymyśliłam sobie już w 2017, w tym roku powtarzam wyzwanie w tej samej formie, natomiast One little word potraktowałam trochę jako eksperyment myślowy. W pracy coraz częściej korzystam z metodologi Design Thinking której sukces opiera się na sterowaniu tokiem rozumowania. Byłam ciekawa czy podobne metody sprawdzają się w życiu codziennym i co się stanie, jeśli przez cały rok z tyłu głowy będę nosiła słowo, które sobie wybrałam.
#52newthingschallange2018
Dla przypomnienia: założeniem wyzwania jest kolekcjonowanie nowych doświadczeń, po jednym na każdy tydzień roku. W zeszłym roku udało mi się wraz z niemężem zebrać 38 pozycji, w tym roku mamy już na koncie 23. To daje nadzieję na pobicie zeszłorocznego wyniku:) Wciąż mi się ta zabawa nie znudziła, wręcz przeciwnie, całkiem dobrze sprawdza się jako generator nowych wspomnień.
W tym roku udało nam się już:
- Zdobyć 6 nowych doświadczeń kulinarnych (herbatki z noni zdecydowanie nie planuję powtarzać :D)
- Po raz pierwszy zobaczyć spektakl w Teatrze Polskim w Poznaniu (10 lat po tym jak pierwszy raz wpadliśmy na ten pomysł)
- Pójść na koncert jazzowy (wciąż nie dorosłam do tej muzyki)
- Pojechać na 13 jednodniowych mikrowypraw w okolicach Poznania (jak dotąd najlepsze były śnieżyce i Obrzycko)
- Odwiedzić 2 nowe miejsca w Krakowie
Relację z postępów w tym wyzwaniu prowadzę na bieżąco na instagramie, wszystkie nowe doświadczenia oznaczam
#52newthingschallange2018. Instagram jest też ostatnio moim ulubionym narzędziem do szukania pomysłów na kolejne wycieczki i doświadczenia. Co jakiś czas przeglądam zdjęcia oznaczone
#wielkopolska i wśród morza dziwnych selfie z dziubkiem wyławiam czasem prawdziwe perełki. To własnie w ten sposób dowiedziałam się o
Lawendowych Zdojach, które zdecydowanie warto było zobaczyć.
One little word
W 2018 rok weszłam chora, zmęczona i ogólnie w kiepskiej formie fizycznej. Dlatego jako słówko przewodnie na ten rok wybrałam
ciało (pisałam o tym
TU). Obiecałam sobie, że będę o nie bardziej dbała, chciałam, żeby one little word mi o tej obietnicy przypominało. Czy to podziałało? Niestety nie.
To nie jest tak, że nie zrobiłam dla siebie nic dobrego. Poszłam w końcu na jakieś podstawowe badania kontrolne, ale tylko dlatego, że uznałam, że moje koty nie mogą być najczęściej badanymi członkami rodziny. Wróciłam też do jogi, ale głównie dlatego, że w pracy zebrała się grupa chętnych i raz w tygodniu do biura przychodzi instruktorka (w domu ląduję na macie tylko wtedy, kiedy już nie jestem w stanie siedzieć). I to by było na tyle.
W moim przypadku potrzebny jest chyba jakiś cięższy arsenał motywacyjno-strategiczny. Chyba przyszła pora, żeby przestać się wygłupiać i bawić w jakieś słówka roku, tylko porządnie przepracować problem przy użyciu Design Thinking (zainteresowanym polecam ten artykuł).
A jak Wam idzie realizacja noworocznych planów?