Każdego roku Amerykanie wyrzucają do śmierci prawie pięć milionów ton jedzenia. Sklepy i supermarkety na wielką skalę pozbywają się produktów nadal zdatnych do spożycia. Łatwiej, a czasem także i taniej jest umieścić coś w koszu niż pozwolić, by zjedli to inni.
Jeden z bohaterów filmu, zawodowy kucharz przygotowuje łososia nadziewanego serem feta i szpinakiem, przybranego sosem i pomarańczami. Koszt tego wykwintnego dania jest żaden. Wszystkich składników dostarczyły kontenery stojące pod supermarketami.
Reżyser JEREMY SEIFERT cztery lata temu zasilił coraz liczniejsze grono ludzi „nurkujących” w kontenerach w poszukiwaniu jedzenia. „Gdy wydobędziesz z kontenera befsztyk wołowy, młode brokuły i ziemniaki, po czym je zjesz – a okazuje się, że smakują świetnie i na dodatek są pełnowartościowe – zaczynasz głębiej zastanawiać się nad marnotrawstwem” – mówi 34-letni filmowiec.
Amerykańskie społeczeństwo pozbywa się niemal połowy wyprodukowanej żywności. Sklepy i supermarkety wyrzucają wciąż jadalne produkty spożywcze, gdyż jest to dla nich łatwiejsze i tańsze niż przekazanie ich potrzebującym. Właśnie temu procederowi poświęcony jest film Seiferta „Jedz, nim zgnije!”. To dynamiczne i wnikliwe studium nadmiaru we współczesnym społeczeństwie. „Marnotrawstwo jest produktem ubocznym zbytku” – zauważa reżyser. „Wyrzucanie jedzenia to zły nawyk, nad którym większość z nas nawet się nie zastanawia”.
źródło:http://www.planeteplus.pl
Jedź, zanim zgnije! (Dive, 2010) to kolejny bardzo ciekawy dokument, który zmienia sposób w jaki patrzymy na świat. Opowiada o grupie ludzi, którzy nie płacą za swoje jedzenie. Opowiada o ludziach, którzy wyciągają pełnowartościowe produkty spożywcze z supermarketowych śmietników. Co noc wyciągają tak duże ilości jedzenia, że nie są w stanie tego sami zjeść. Nie mają już miejsca w domu, żeby przechowywać tak duże ilości mięsa, owoców, jajek i warzyw, których co noc pozbywają się sklepy.
Główny bohater i zarazem reżyser dokumentu dzieli się z widzami swoją frustracją i przemyśleniami na temat marnowania żywności w Stanach. Co dzień próbuję zmienić rzeczywistość, która go otacza. Chce powstrzymać ogromne marnotrawienie jedzenia i energii wykorzystywanej do jego produkcji. Próbuję wpłynąć na sieci marketów, próbuje pomóc bankom żywności, w których brakuje jedzenia dla wszystkich potrzebujących. Promuje freeganizm i pokazuje, że w ten sposób można codziennie jeść pełnowartościowe posiłki bez wydawania ani centa.
Polecam!
1 Comment
To prawda, że ludzie sporą część jedzenia np. obiadu zamiast po prostu przechować w lodówce i mieć na drugi dzień wolą je po prostu wyrzucić do śmietnika. U mnie w domu nic nie zmarnuje. Gdy zostanie chleb który już nie jest pierwszej świeżości suszymy go, a później oddajemy pewnej znajomej, która ma konie. Gdy zostanie wędlina lub jakieś inne resztki jedzenia dokarmiamy nim koty.