Wczoraj zaczął się mój tydzień inny niż wszystkie. Dlaczego inny? Dlatego, że biorę udział w pilotażowej turze eksperymentu, do którego zaprosiła mnie Fundacja Sendzimira. Tydzień inny niż wszystkie to projekt zainspirowany działalnością Colina Beavana i jego No Impact Project.

Colin Beavan (aka No Impact Man) jest amerykańskim dziennikarzem, autorem książek oraz postacią medialną. Popularność zyskał dzięki eksperymentowi opisanemu w książce „No Impact Man”, w którym przez rok starał się ograniczyć ślad ekologiczny swój i swojej rodziny. Eksperyment szerzej rozpropagował również film dokumentalny pod tym samym tytułem.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym projekcie, byłam przekonana, że widziałem już ten film. Okazało się jednak, że pomyliłam go z „Receptą na klęskę”, o której pisałam TU. Czym prędzej muszę nadrobić te braki 😀 Jednak najpierw napiszę Wam co nieco o pierwszych wrażeniach z eksperymentu.

Zanim zaczął się Tydzień inny niż wszystkie, wszyscy uczestnicy pilotażowej tury dostali przewodnik, który krok po kroku opisuje zadania na każdy z ośmiu eksperymentalnych dni. Każdy dzień dotyczy innego problemu. Niedziela upłynęła pod znakiem ograniczania konsumpcji i mierzenia śladu węglowego. Aby sprawdzić ile CO2 zużywam, skorzystałam z kalkulatora dostępnego na stronie biocity.pl.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie uważam, że ślad węglowy jest najważniejszym i najbardziej miarodajnym wskaźnikiem ekożycia, byłam jednak ciekawa co powyższy test wykaże. Mój wynik nie jest najgorszy, ale pewnie da się go poprawić. Największy wpływ na wysokość mojego śladu węglowego ma mieszkanie, a dokładniej to, że używam piekarnika elektrycznego i starej nieenergooszczędnej lodówki. Niestety nie jestem właścicielką mieszkania w którym mieszkam i wymiana tych sprzętów jest na razie niemożliwa. Staram się jednak minimalizować zużytą energię. 
Nie posiadam samochodu, po mieście poruszam się tramwajem, rowerem i pieszo. Dzięki temu transport ma mały wpływ na mój ślad węglowy. Żywność staram się kupować ekologiczną i unikam wielokrotnych opakowań, segreguję śmieci, produkuję własne kosmetyki. Na pewno da się zrobić jeszcze więcej, mam nadzieję, że eksperyment mi w tym pomoże.
Tak jak wspominałam, pierwszy dzień eksperymentu miał pomóc uczestnikom ograniczyć konsumpcję, ograniczyć ilość kupowanych produktów, ograniczyć ilość wydawanych pieniędzy. W przewodniku podanych zostało kilka inspirujących przykładów jak można tego dokonać. Z kilku z nich skorzystałam. W niedzielę nie odwiedziłam żadnego sklepu (niemąż był, ale kupił tylko produkty na obiad), dzień spędziłam na  czytaniu, oglądaniu dobrego filmu, byłam też z niemężem na jodze. Podjęłam też działania związane z poszerzeniem oferty kooperatyw spożywczej w której się udzielam. Jeśli się uda już niedługo będę miała dostęp do ekologicznej mąki, makaronów i kasz prosto od producenta 😀 Zgodnie ze wskazówkami na poszukiwanie potrzebnych mi bluzek i koszulek udałam się dziś do szmateksu. Bluzek nie znalazłam, ale kupiłam dwie spódnice i kombinezon za 20 zł. Upss…wypadek przy pracy 🙂 Aby zmniejszyć ilość kupowanych kosmetyków, zrobiłam własną emulsję myjącą (do rąk i do kąpieli), ale o tym więcej jutro, najpierw muszę poddać ją kąpielowym testom.
Zachęcam was do odwiedzenia stron www, gdzie przeczytacie więcej o samym projekcie (można się już zglaszać do tury owartej, która będzie miała miejsce w maju) i pierwszych wrażeniach innych uczestników. Ja tym czasem oddalam się by nadrobić filmowe zaległości. Przede mną wieczór z No Impact Man 😀
Tydzień inny niż wszystkie
No Impact Project

6 komentarzy

  1. Trzydziestoletnia panna bez dziecka Reply

    Ciekawy projekt, chętnie wzięłabym udział w takim eksperymencie żeby mieć większą świadomość wpływu codziennych decyzji na środowisko

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Zachęcam do wzięcia udziału w turze otwartej w maju. Można się już zapisywać na stronie innytydzień.pl

  2. Droga Zielona, trafiłam do Ciebie, bo też uczestniczę w "eksperymencie". I zaintrygował mnie Twój potencjalny dostęp do kasz, mąki i makaronów od producenta. Czy będzie można skorzystać z tego źródła i tak w ogóle to czy jesteś z Wawy, bo tylko wtedy miałoby to sens. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w tym tygodniu.

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Mieszkam w Poznaniu. Dostęp do kasz i makaronów próbuje zdobyć dzięki kooperatywie spożywczej. W Warszawie działa prężna kooperatywa, może zgłoś się do nich.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.