Z zamiarem zakupu termosu obiadowego nosiłam się przez kilka miesięcy. Najpierw wydawał mi się zbędnym gadżetem, ale w miarę wydłużania się naszych mikrowypraw, uznałam, że jednak może nam się przydać i zminimalizować ilość hot-dogów zjadanych na stacji benzynowej w drodze do domu. Decyzję o zakupie podjęłam latem, kiedy nasze mikrowyprawy są najdłuższe i zazwyczaj trwają cały dzień.
Przed zakupem pierwszego termosu obiadowego zapytałam moją społeczność na Instagramie o to jakie marki polecają. Wszystkie odpowiedzi były jednogłośne: tylko Esbit. Więc i ja taki termos wybrałam.
Jaki model wybrałam?
Z szerokiej gamy dostępnych modeli wybrałam Esbit Sculptor Food Jug with Sleeve o pojemności 1L. Zależało mi na gumowym rękawie, który umożliwia przenoszenie czy chociażby wyjmowanie termosu z plecaka w zimowych rękawiczkach. Pojemność 1L pozwala spakować obiad dla 2-3 dorosłych osób.
Moja opinia
Jednomyślność mojej społeczności na Instagramie zupełnie mnie nie dziwi, ten termos po prostu nie zawodzi. Sprawdził się zarówno z ciepłymi jak i zimnymi potrawami. Nie ważne czy gorąca fasolka po bretońsku, gelato kupione w osiedlowej lodziarni czy lód w kostkach do chłodzenia napojów, w termosie wszystko trzyma swoją temperaturę przez cały dzień.
Termos jest na tyle szeroki, że obiad czy deser można wygodnie jeść bezpośrednio z niego. Termos wyposażony jest w dwie nakrętki, jedna z nich (wierzchnia) może służyć za miskę. Wewnętrzna nakrętka termosu ma zawór odpowietrzający (przydatny kiedy np. nałożymy gorącą, parującą zupę). To jedyna część sprzętu na którą warto uważać i pilnować, żeby podczas odpowietrzania jedzenie nie dostało się do środka nakrętki. Termosu lepiej nie napełniać pod korek.
Sam termos waży ok. 650 g, napełniony obiadem oczywiście jeszcze więcej. Zajmuje tez sporo miejsca w plecaku, dlatego wybierając się na dłuższy spacer, często zostawiamy go w samochodzie i obiad jemy na parkingu, przed powrotem do domu. Na krótsze trasy lub na plażę zabieramy go ze sobą i piknikujemy w ładniejszej scenerii.
Co pakuję do termosu?
Najczęściej są to potrawy, które łatwo można zjeść łyżką, nie siedząc przy stole:
- Ryż z różnymi dodatkami (np. z curry lub warzywami i tofu z woka)
- Makaron orzo z różnymi dodatkami (np. z warzywami lub roślinnym sosem bolońskim)
- Fasolkę po bretońsku, którą zjadam z pieczywem
- Zupy-krem
- A latem również lody 🙂
Zakup termosu obiadowego zdecydowanie wyniósł moją sztukę piknikowania na wyższy poziom. Zimą, korzystanie z niego będzie pewnie jeszcze przyjemniejsze niż latem.