Sztuka tworzenia wspomnień  to druga książka duńskiego badacza szczęścia, którą przeczytałam (o pierwszej książce – Hygge – też pisałam na blogu). Podejrzewam, że tak jak w przypadku poprzedniczki, wśród czytelników tej książki znajdą się osoby, które powiedzą, że autor nie odkrywa w niej Ameryki. Może i tak jest, ale we mnie po przeczytaniu tej książki na pewno coś drgnęło.

Pierwszą rzeczą jaka przykuła moją uwagę był rozdział poświęcony efektowi reminiscencji. O tym na czym rzecz polega pisałam już przy okazji podsumowania mojego rocznego wyzwania, które jak się okazuje może być dobrym remedium na tę przypadłość.

To wyzwanie sprzyja tworzeniu nowych wspomnień ponieważ wykorzystuje jeden z 8 składników szczęśliwych wspomnień – potęgę nowości.

W książce Meika Wiginga można znaleźć manifest pamięci, ściągę, która pozwala zadbać o to, by ważne dla nas chwile nie uciekały nam z pamięci. Wzięłam go sobie do serca, bo nie raz już przekonałam się o tym, że wspomnienia bywają ulotne.

Z tej książki dowiecie się:

  • Po co w ogóle są nam potrzebne wspomnienia i dlaczego ludzie, którzy mają co wspominać są szczęśliwsi,
  • Jak dbać o to by wspomnienia nie słabły i nasz mózg ich nie wypaczał i nie przeobrażał w sposób, którego nie chcemy,
  • Jak radzić sobie ze złymi wspomnieniami (szczególnie tymi związanymi ze wstydem i zażenowaniem) i sprawiać, by były dla nas mniej bolesne,
  • Jak planując ważne wydarzenie zadbać o to, żeby bardziej zapadło nam w pamięć.

O jednym z patentów na utrwalanie wspomnień już wcześniej słyszałam, dlatego właśnie kupiłam mężowi w prezencie ślubnym nowe perfumy. Dałam mu je kilka godzin przed ceremonią licząc na to, że ich użyje i zwiąże w naszych wspomnieniach nowy zapach z tym dniem. Kiedy użyje ich ponownie będą nam przypominać o tym, jak dobrze się tego dnia bawiliśmy.

Podobny patent wykorzystałam już kiedyś (papugując go od Anwen) pakując się kilka lat temu na wakacje.




Dziś ostatni dzień mojego #workation, jutro z samego rana ruszamy na prawdziwe wakacje. Jedziemy m.in. do Muszyny opić się naszej ulubionej wody mineralnej (jeśli macie jakieś rekomendacje co fajnego można robić w okolicy to chętnie przyjmę). W tym roku szykując się trochę mentalnie na jesień i zimę postanowiłam skorzystać z patentu opisywanego kiedyś przez @anwenblog i zabieram na urlop nowy żel po prysznic, po to by zimą przy pomocy jego zapachu przypominać sobie lato. Jaki inny aromat niż jaśmin nada się do tego lepiej? Bardzo jestem ciekawa jak pachnie ta propozycja od @yope_soap. Ale dowiem się dopiero jutro wieczorem😀 #jaśmin #jasmin #wakacje #wspomnienia #yope #żelpodprysznic #dokąpieli #kosmetyki #kosmetykinaturalne #naturalne #naturalnapielęgnacja #ekogirl #ekoblog
Post udostępniony przez Zielona wśród ludzi (@zielonawsrodludzi)

Sztukę tworzenia wspomnień  czytałam podczas świąt Bożego Narodzenia. Uświadomiłam sobie, że w moich wspomnieniach wszystkie te święta zalewają się w jedną nie dającą się zlokalizować w czasie masę. Prawie wszystkie były do siebie bardzo podobne. Wyraźnie pamiętałam tylko te, w których coś robiliśmy inaczej. Pamiętam święta, podczas których jedliśmy wigilijną kolację przy nieubranej choince (nie było czasu) i ozdoby wieszaliśmy dopiero po otworzeniu prezentów. Pamiętam też święta, które spędzałam poza rodzinnym domem, u babci lub siostry zaraz po tym, jak urodziła swojego pierwszego syna. Rozmyślając o tym chwilę doszłam do wniosku, że chce te rodzinne chwile pamiętać trochę wyraźniej. Dlatego zmobilizowałam rodzinę i w tym roku zrobiliśmy wspólnie dwie nowe rzeczy:

  • Rodzinne, plenerowe zdjęcie z mikołajowymi czapkami, na które zjawiło się 19 najbliższych mi i mężowi osób
  • Dwa najmłodsze pokolenia z mojej i męża rodziny zabraliśmy na poświąteczne kręgle. Dla ponad połowy osób to był pierwszy raz, kiedy w ogóle grali w kręgle. Jestem pewna, że jeszcze długo będą pamiętać swoje pierwsze rzuty:)

Ta książka to niesamowita motywacja do planowania swojego życia tak, by na starość wspominać je z nostalgią. To też motywacja do tego, by przeżywać życie bardziej TU I TERAZ, by być bardziej uważnym na to co dzieje się teraźniejszości i by w ważnych dla nas momentach sięgać po telefon tylko po to, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie.

Żeby Was (i siebie) jeszcze bardziej do tego zachęcić, zdradzę Wam ciekawostkę z kolejnej książki, którą teraz czytam: kiedy przeżywamy chwilę, którą chcemy zapamiętać (albo się uczymy do egzaminu) musimy odłożyć telefon i komputer na bok. Te dwa urządzenia są dla naszego mózgu tak uzależniające, że kiedy mamy je w zasięgu wzroku, nie jesteśmy w stanie w pełni się skupić na tym co robimy. A jeśli nie jesteśmy skupieni, mózg nie tworzy nowych zapisów w pamięci i nie tworzy wspomnień.

Write A Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.