Styl życia zero waste, ograniczający produkcję śmieci w codziennym życiu staje się coraz popularniejszy. W księgarniach pojawia się coraz więcej książek, w sieci coraz więcej blogów o bezśmieciowym podejściu do życia. Za tym idzie też poszerzająca się oferta sklepów z gadżetami, które taki styl życia ułatwiają, co mnie bardzo cieszy, bo nie da się ukryć, że czymś trzeba zastąpić dotychczas stosowane jednorazówki.
Dziś chciałabym pokazać Wam kilka gadżetów i kilka moich patentów które pozwalają mi ograniczyć produkcję śmieci w podróży.
1. JEDZENIE I PICIE
Żadna podróż nie obędzie cię bez jedzenia i picia. Moim must have przy każdym wyjeździe jest butelka filtrująca na wodę i kubek termiczny lub termos na kawę/herbatę. W zależności od tego czym podróżuję, napełniam je w domu lub już w czasie podróży. Jeśli jadę pociągiem, butelkę i kubek mam zawsze napełnione do pełna, ponieważ woda w pociągowych toaletach nie nadaje się do picia. Pewnie o tym wiecie, ale wolę przypomnieć.
Jeśli wybieram się na samolot, zarówno kubek jak i butelkę zabieram ze sobą pustą, by napełnić je po przejściu kontroli bezpieczeństwa. Nie latam często (jak raz na rok się zdarzy, to jest super), ale nie każdy wie o takiej możliwości, więc wspominam.
Jadąc
samochodem nie muszę się w zasadzie martwić o to czy coś w butelce czy kubku mam,
dowlekę mogę zrobić na każdej stacji benzynowej. Z wodą generalnie nie ma problemu, wystarczy skorzystać z łazienki i nalać kranówki. Z napojami ciepłymi też jest coraz lepiej, pracownicy barów i kawiarni coraz chętniej nalewają ciepłe napoje do kubków klientów. Jeśli chcecie sprawdzić gdzie na 100% dostaniecie kawę lub herbatę do własnego kubka (bez nalania jej wcześniej do papierowej jednorazówki) zajrzycie na instagramowy profil
Z własnym kubkiem.
Jako przekąskę na drogę lubię zabierać ze sobą
banany lub mandarynki, czyli owoce, które mają swoje naturalne opakowanie i nie wymagają użycia żadnego plastikowego woreczka. Kiedy mam więcej czasu przygotowuję domowe
trufle bakaliowe lub
batony owsiane i pakuję je w mały plastikowy pojemnik. Największy problem mam z kanapkami, na ich pakowanie nie znalazłam jeszcze wygodnego, wielorazowego patentu. Może wy się ze mną jakimś podzielcie?
Żeby mieć 100% pewności, że nic mi się w podróży nie ubrudzi i nie wyleje, cały prowiant pakuję do takiej torby.
2. ŚWIEŻY ODDECH
Po jedzeniu w podróży warto zadbać o higienę jamy ustnej. Kiedy nie mamy wygodnego dostępu do łazienki (i czystej wody do płukania) sięgamy najczęściej po gumy do żucia, które nie są zdrowe ani dla nas, ani dla środowiska. Ale na szczęście jest alternatywa! Wystarczy zaopatrzyć się w zapas
goździków lub miswak.
Goździki zawierają dużą ilość olejku eterycznego w którego skład wchodzi
eugenol – związek, który czujecie przy każdej wizycie u dentysty. Działa on silnie odkażająco na jamę ustną, zapobiega próchnicy, odświeża oddech i leczy stany zapalne gardła (nie wiedziałbym tego gdyby nie
Herbiness). Dlatego ja mam w torebce malutką puszeczkę po jakiś miętowych pastylkach, w której zawsze czeka w pogotowiu kilka goździków. Opakowanie po tic tacach też się nada do tego celu.
Goździków nie da się żuć tak jak gumy, po chwili trzeba je wypluć, więc warto sięgać po nie podczas wizyty w pociągowej, autobusowej czy samolotowej łazience. Miswaku natomiast można używać w każdej chwili.
3. KOSMETYCZKA
Kiedy pakuję swoją podróżną kosmetyczkę, staram się zabierać kosmetyki wielozadaniowe w pełnowymiarowych opakowaniach. Zamiast przelewać do jednorazowych, podróżnych buteleczek lub co gorsza kupować miniaturki szamponu, żelu do mycia twarzy, żelu do kąpieli i żelu do higieny intymnej zabieram jedną dużą butelkę tego ostatniego, który z powadzeniem nadaje się do umycia całego ciała i włosów oraz do zrobienia ręcznego prania czy nawet posprzątania łazienki jeśli poczuję taką potrzebę 😀 Nigdy nie korzystam też z hotelowych miniaturek kosmetyków, zostawiam je w nienaruszonym stanie, by obsługa mogła je zostawić dla kolejnego gościa.
Jeśli jadę w odwiedziny do rodziny lub znajomych staram się nie zapominać o własnej szczoteczce, by nie marnować ich zapasów i nie gromadzić w domu przywiezionych, raz użytych szczoteczek, które zalegają mi potem miesiącami w szafce (raczej nikt nie ma w domu akurat takiej, jaką stosuję na co dzień i która jako jedyna nie robi mi masakry z dziąseł).
Kilka innych pomysłów na podróżowanie z duchu zero waste przygotowanych przez polskie blogerki -specjalistki od zero waste oraz sporo ciekawych danych związanych z podróżowaniem znajdziecie na stronie sklepu addnature.pl, który jest partnerem tego wpisu i w ofercie którego znajdziecie sporo produktów przydatnych w bezśmieciowym życiu.
Jestem też bardzo ciekawa jakie są Wasze pomysły na ograniczenie produkcji śmieci w podróży.