Generalnie, to nie lubię zostawać sama w domu dłużej niż jedną noc. Wracanie do pustego mieszkania jest takie przygnębiające. Kiedy niemęża nie ma, nie wita mnie zapach kawy, a pod nogi rzucają mi się głodne koty. Jednak jest jeden plus takiej sytuacji – mogę nie jeść obiadu i od razu przechodzę do deseru:) Kto słomianej wdowie zabroni?
Dziś na obiad zmajstrowałam sobie pieczone brzoskwinie. Gorące owoce zmieszałam z lodami zrobionymi z miąższu młodego kokosa, który zamroziłam sobie przy okazji robienia kefiru wodnego. Całość posypałam jeszcze chrupiącymi bakaliami. Prawda, że obiadu już robić nie trzeba?
SKŁADNIKI:
Dojrzałe brzoskwinie
Cukier trzcinowy muscavado
zamrożony miąższ młodego kokosa
zamrożony bardzo dojrzały banan
bakalie do posypania
cynamon
Brzoskwinie przekrajany na pół, pozbawiamy pestki i układamy na blaszce do pieczenia skórką do góry. Pieczemy kilka minut aż skórka się zarumieni. Następnie przewracamy brzoskwinie i wierzch każdej posypujemy szczyptą cukru muscavado i wkładamy jeszcze na kilka chwil do piekarnika lub opiekacza. W międzyczasie blendujemy zmrożonego kokosa i banana, lody doprawiamy szczyptą cynamonu. Zarumienione brzoskwinie wyjmujemy z piekarnika, podajemy z lodami i bakaliami.
Podziel się
4 komentarze
od razu zakochałam się w tym deserze! zresztą zjadłabym nawet na śniadanie 🙂 te lody są świetne! a brzoskwinie to mój ulubiony sezonowy owoc <3
Super, może nawet dziś wypróbuję:)
Aleee super <3
Uwielbiam i brzoskwinie i kokosy, wiec zakochałam się w deserze 🙂