Nie zrozumcie mnie źle, ja naprawdę uważam, że roślinne oleje to niezastąpione naturalne kosmetyki. Z miejsca mogę wymienić przynajmniej 15 produktów, których nie potrzebuję jeśli mam w domu np. oliwę z oliwek, ale przeglądając kosmetyczną blogosferę, słuchając opowieści o problemach moich warsztatowiczek i czytając Wasze maile, mam wrażenie, że (szczególnie na początku) stosowanie roślinnych emolientów w pielęgnacji może sprawiać wiele problemów. Jak używać oleju w łazience pisałam w tym cyklu, dziś powiem Wam jak tego NIE robić.

1. Olej zamiast kremu do twarzy
Bardzo wiele osób zaczynając przygodę z naturalnymi kosmetykami rezygnuje ze stosowania drogeryjnych czy aptecznych kremów, a zaczyna stosować oleje roślinne. Niby wszystko dobrze, przecież to sama natura, a w tych kremach to syf i chemia. Na początku skóra jest zadowolona, mięciutka, ale niestety z czasem zaczynają pojawiać się problemy. A to zapchane pory i nagły atak trądziku, a to przesuszenie i problemy z nadmiernym rogowaceniem naskórka. Co poszło nie tak? Zabrakło nawilżania! Oleje roślinne to emolienty, na skórę działają osłonowo, zabezpieczają ją przed nadmiernym odparowaniem wody z jej wnętrza. Są niezbędne w codziennej pielęgnacji, ale w przeciwieństwie do humektantów nie mają właściwości higroskopijnych i nie są w stanie wprowadzić wody w głąb skóry, a ta, wierzcie mi, jest tam naprawdę potrzebna. W spowalnianiu starzenia jest ważniejsza niż wszystkie filtry, antyoksydanty i witaminy razem wzięte.
Jak więc stosować olej w pielęgnacji twarzy? Naprzemiennie lub łącznie z nawilżającym kremem (najlepiej samodzielnie przygotowanym), w towarzystwie nawilżającego serum (takiego, takiego lub takiego) lub przynajmniej z żelem hialuronowym (ale serum nawilżające dla lepsze rezultaty).
2. Olej jako jedyne lekarstwo na suchą skórę
Rozwinięciem poprzedniego punktu jest błąd bardzo często popełniany przed posiadaczy bardzo suchej skóry, którzy chcąc sobie ulżyć zaczynają ją intensywnie natłuszczać. Każdy rodzaj cery (normalną, mieszaną, suchą i tłustą) należy nawilżać, różnice w pielęgnacji polegać powinny głównie w stopni natłuszczania. Suchą skórę natłuszczać należy intensywnie, normalną i mieszaną mniej, tłustą bardzo oszczędnie. Wśród posiadaczy tej ostatniej znane są przypadki, które nawet na jedną kropelkę oleju rozsmarowaną na twarzy reagują wysypem zmian trądzikowych.
Kluczem do sukcesu jest więc znalezienie właściwej równowagi między nawilżaniem i natłuszczaniem skóry.

3. Olej źle dobrany do potrzeb skóry
Olej olejowi nie równy, nie zapominajcie o tym! Różnią się tylko zapachem, konsystencją czy barwą. Różnią się przede wszystkim pod względem zawartości poszczególnych kwasów tłuszczowych. Wiedza na temat budowy danego oleju, jest kluczem do sukcesu. Olej z pachnotki na przykład, jest bogaty w kwasy omega 3 i 6, bardzo dobrze spisuje się na mojej tłustej i skłonnej do trądziku buzi. Posiadacze cery podobnej do mojej powinni szukać więc olejów schnących i półschnących. Dla cery suchej takie tłuszcze mogą okazać się jednak za lekkie, kilka godzin po aplikacji nie będzie już śladu po ich obecności. Cery suche lubują się tłuszczach bogatych w kwas oleinowy takich jak olej z awokado, olej arganowy czy masło shea.

Jeśli chcecie sprawdzić jak pod względem zawartości kwasów tłuszczowych prezentuje się interesujący Was olej, skorzystajcie z tej tabeli.

4. Olej do masażu twarzy
Wszystkie instruktarze dotyczące masażu powtarzają, że niezbędny do jego wykonania jest olej. Owszem potrzebujemy poślizgu na skórze, żeby nie ciągnąć skóry, a tkanki znajdujące się pod nią. Olej roślinny jest tu najbardziej oczywistym wyborem, ale co mają zrobić osoby, które na nadmiar tłuszczu w pielęgnacji reagują wysypem wielkich, długo gojących się podskórnych zmian, a mimo to z masażu nie chcą rezygnować? Nic straconego na szczęście, masaż twarzy można wykonać na przykład podczas mycia twarzy żelem, czy przy użyciu serum nawilżającego (w tym wypadku preparat trzeba będzie co jakiś czas dokładać, gdyż wchłonie się znacznie szybciej niż olej).



5. Olej lub masło roślinne jako jedyna broń przeciwko rozstępom
Przyszłe mamy chcąc uniknąć rozstępów po ciąży bardzo często sięgają po drogeryjne oliwki, oliwę z oliwek lub roślinne masła, wierząc, że regularne ich stosowanie uchroni je przed tymi nieestetycznymi zmianami na skórze. Niby się starają, wcierają emolienty nawet dwa razy dziennie, ale niestety nie zauważają efektów? Dlaczego? Powtórzę się, wiem. Ale kolejny raz przypomnę, że zabrakło nawilżania! Żeby skóra pozostałą elastyczna, musi być odpowiednio nawodniona. W ruch ponownie muszą iść humektanty, takie jak gliceryna, d-pantelon, alantoina, mocznik czy kwas hialuronowy. Oleje oczywiście też są potrzebne, ale nałożone na silnie nawilżające serum lub balsam!

6. Olej źle dobrany do potrzeb włosów

Olejowanie włosów to ostatnio bardzo popularny zabieg, nic dziwnego, regularnie stosowany daje spektakularne efekty. Ale nie tylko regularność ma tu znaczenie, liczy się również wybór odpowiedniego tłuszczu. Podobnie jak w przypadku dobierania oleju dla potrzeb skóry, liczy się zawartość kwasów tłuszczowych i wielkość cząsteczek oleju. Moje wsyokoporowate z natury włosy lubują się w oleju lnianym i oleju z pestek winogron. Oba te oleje są wielonienasycone i niewnikające (innymi słowy nie wnikają pod łuski włosów, nie rozchylają ich jeszcze bardziej). Włosy niskoporowate dobrze reagują na tłuszcze nasycone takie jak olej kokosowy, masło shea czy kakaowe. Źle dobrany olej może powodować np. problemy z puszeniem się włosów.
7. Za dużo oleju na włosach
Podczas olejowania włosów istotna jest też ilość nakładanego oleju. Jeśli będzie go za mało, nie zauważymy pożądanych efektów. Jeśli będzie go za dużo, pojawi się problem z jego zmyciem. Po użyciu delikatnego szamponu włosy mogą być nadal tłuste i obciążone. Jeśli sięgniemy po szampon z silnymi detergentami, zmyjemy całą ochronną warstewkę oleju i jeszcze więcej. Włosy w efekcie mogą być jeszcze bardziej przesuszone i narażone na szkodliwe czynniki zewnętrzne niż przed zabiegiem. Liczy się więc wyczucie. Włosy wysokoporowate przyjmują zazwyczaj więcej oleju niż niskoporowate, ale jest to ciężka do przewidzenia cecha osobnicza. Wypracować ją można w zasadzie tylko metodą prób i błędów.

Podziel się

4 komentarze

  1. bumi bubi Reply

    Kurczę nawet nie wiem jak długo szukałam frazy czym można masować. A wszędzie tylko mydło, olej i aloes.
    Mam pytanie dotyczące nawilżania. Czy można zastąpić krem częstym używaniem siemienia lnianego?

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Raczej nie. Siemię lniane + kropla oleju (nigdy siemię lniane solo!) pewnie przez jakiś czas się sprawdzi, ale na dłużą metę może skórze zabraknąć innych składników.

  2. bumi bubi Reply

    Bardzo cieszę się, że zapytam. Dzięki Tobie cera nie ucierpi. Ale ciekawi mnie dlaczego nie można stosować siemienia lnianego solo. A jeżeli stosowanie siemienia nie jest dobre, to może istnieje coś innego co jest naturalne i dostępne powszechnie stacjonarnie?

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Siemię lnianie, tak samo jak każda inna substancja nawilżająca zastosowana bez ochronnej warstwy oleju, będzie w dłuższej perspektywie skórę przesuszać. Tak samo nie można używać żelu aloesowego solo na dłuższą metę.

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.