Julita Bator
„Zamień chemię na jedzenie”
Wydawnictwo Znak
Książkę Julity Bator wyparzył dla mnie niemąż w gazetce empiku. Już po przeczytaniu tytułu ruszyłam między półki w jej poszukiwaniu. Szybki rzut oka na spis treści i już biegłam do kasy. Książkę kupiłam nie po to, żeby czerpać z niej wiedzę, ale po to, żeby wręczać ją każdemu, komu nie będę miała już siły tłumaczyć się ze swoich konsumenckich wyborów. Kilka razy kierowano w moją stronę zarzut, że większość swoich pieniędzy przejadam. Tak, sporo wydaję na jedzenie. Organiczne warzywa, niespotykane mąki i oleje, surowe kakao. To wszystko kosztuje, ale „czego się nie wyda na jedzenie, zostanie w aptece”. Podobnie jak autorka książki, pod tym zdaniem podpisuję się wszystkimi kończynami. Tym bardziej, że po nabraniu odrobiny wprawy zdrowe zakupy stają się coraz tańsze i mniej kłopotliwe. To tylko kwestia wydreptania odpowiednich ścieżek. Jeśli nie wiecie, jak się za to zabrać, polecam „Zamień chemię na jedzenie”.
Książkę oczywiście przeczytałam. Wyniosłam z niej kilka nowych wiadomości, przez znaczną większość czasu miałam jednak wrażenie, że czytam samą siebie:) Nie. Nie mam tu na myśli plagiatu, lecz to, że w książce zawarte zostały wszystkie podstawowe informacje, które chciałabym wyłożyć co drugiej spotkanej w sklepie osobie (ciągle nie mogę przestać wgapiać się w cudze koszyki :D). Julita Bator zgrabnie napisała o e-dodatkach do żywności, o gotowaniu kasz i ryżu w woreczkach, o wyliczance na temat plastiku, o cukrze wanilinowym, o szkodliwych słodzikach i barwnikach wykorzystywanych nawet w lekach. Napisała również o tym jak zdobyć wartościowe i nietrujące jedzenie, oraz jak do tego sposobu żywienia przekonać dzieci i męża 😀
W książce znajdziecie też 82 przydatne przepisy na domową wersję  nabiału, ketchupu, paluszków rybnych, napojów i przegryzek dla dzieci. Niektóre przepisy wydają się być niepotrzebne (kto nie wie jak się robi kakao z prawdziwego kakao?), ale dla większości czytelników mogą być pomocne. Oprócz przepisów do książki załączono również czytelne tabelki (kalendarz sezonowych produktów, szkodliwe dodatki do żywności, parszywa dwunastka najbardziej zanieczyszczonych pestycydami warzyw i owoców oraz czysta piętnastka). Warto zajrzeć też na ostatnie strony książki, gdzie wykazano wszystkie przytaczane w książce źródła.
„Zamień chemię na jedzenie” to pierwsza książka autorki, to się czuje. Język jest raczej swobodny i mało wyszukany, ale dzięki temu nikt nie będzie miał problemu ze zrozumieniem poruszanych w książce tematów. Jeśli więc chcecie zamienić chemię na jedzenie lub tak jak ja nie macie już siły wszystkiego tłumaczyć po raz tysięczny, gorąco polecam Wam książkę Julity Bator.

6 komentarzy

  1. Kosodrzewina79 Reply

    sprawiłam sobie ją wczoraj, będzie lektura na weekend

  2. ekocentryczka Reply

    Ciekawie się zapowiada, chyba kupię, przeczytam i podam dalej:) Pozdrawiam!

  3. O super! Właśnie szukam jakiejś ciekawej pozycji która pozwoli mi ogarnąć trochę temat, bo już nie mam siły sama do siebie. Chciałam co prawda wycelować w coś co porusza temat diety bezglutenowej, ale te domowe przepisy mnie zainteresowały:)

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Ja się przymierzam do diety nie bezglutenowej, ale bezpszenicznej. Czytam właśnie "Dietę bez pszenicy". Też bardzo ciekawa książka,

  4. Stylowo i Zdrowo - blog o zdrowiu Reply

    Brakuje jej w mojej biblioteczce zdecydowanie. Dzięki!
    I zapraszam na swojego bloga stylowoizdrowo.blogspot.com. Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję że za jakiś czas znajdziesz tam coś dla siebie.

  5. Warto się za nią porozglądać. Interesująca pozycja książkowa 🙂

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.