Problem zbyt niskiego spożycia białka, prędzej czy później dotyka większości roślinożerców. Wcale nie potrzebujemy go tak dużo, jak wydaje się mięsożercom, ale w sytuacji kiedy np. chcemy pozbyć się cukrowego nałogu, trochę schudnąć i zbudować więc masy mięśniowej lub np. pozbyć się trądziku, większa ilość białka w diecie spożywana kosztem węglowodanów będzie wskazana. Nie powiem Wam ile dokładnie powinno go być w Waszym jadłospisie, to najlepiej, żeby zrobił specjalista. Pokażę Wam za to, jak przy pomocy kilku przemytniczych trików dodać więcej protein, bez drastycznej zmiany dotychczasowych nawyków.
1. Granola z czerwoną soczewicą
Ten przepis podpatrzyłam na blogu Hello Morning. To była pierwsza granola jaką zrobiłam od początku do końca samodzielnie. Trochę obawiałam się efektu końcowego, ale zupełnie niepotrzebnie. Mimo, że troszeczkę mi się przypaliła, zniknęła ze słoika w mgnieniu oka.
Dodatki możecie oczywiście zmieniać wedle upodobać, ale ta baza soczwicowa-owsiana jest moim zdaniem godna zapamiętania!
2. Ryż gotowany na mleku
To oczywiście żadne wielkie odkrycie, ale ja dopiero niedawno zaczęłam dodawać mleko do ryżu. Zapach ciepłego krowiego mleka zawsze przyprawiał mnie o mdłości, więc i za ryżem na nim gotowanym nie przepadałam. Gdy mojej lodówce rozgościło się mleko sojowe niesłodzone, okazało się, że nawet do wytrawnych dań ryż gotowany na mleku pasuje idealnie.
3. Czerwona soczewica+pomidory
W tym poście pisałam Wam, że czerwona soczewica to moja faworytka wśród strączków. Lubię ją głównie za to, że nie wymaga namaczania i gotuje się błyskawicznie. Najczęściej łączę ją z pomidorami, mam wrażenie, że połączenie tych dwóch warzyw, nadaje potrawom nieco mięsny posmak. Nie to żebym za nim tęskniła, ale wyjątkowo przypadł niemężowy do gustu, wiec dość często u nas gości. Jeśli i wy tęsknicie za tym smakiem, to spróbujcie dodać pół szklanki czarownej soczewicy do zupy pomidiriwej, lub zróbcie to fenomenalne spaghetti z przepisu wegAnki.
4. Strączki przemycane w kaszy
Ten patent wymyślił niemąż za co należą mu się duże brawa:) 1/3 kaszy jaką zazwyczaj gotujemy do obiadu, zaczęliśmy zastępować warzywami strączkowymi. Najczęściej dorzucamy czerwoną soczewicę, ale sprawdza się też namoczona wcześniej fasolka mung czy zielony groszek. 1/3 to taka ilość, że strączków w ogóle nie czuć (szczególnie gdy bazą jest kasza gryczana), a zawsze to więcej białka w obiedzie:)
5. Gotuj więcej i zamrażaj
Ten patent zdradziła mi p. Agata z LunchCoach podczas konsultacji dietetycznych. Niby banalnie prosty, ale ja nigdy sama na niego nie wpadłam. Aby zawsze mieć pod ręką gotowe do użycia warzywa strączkowe, wcale nie trzeba truć się puszkowanymi wyrobami. Wystarczy korzystając z wolnej chwili ugotować ich większą ilość i nadmiar zamrozić. Prawda, że genialne w swej prostocie?
6. Orzechy i pestki
Źródłem białka na roślinnej diecie, oprócz warzyw strączkowych, są też orzechy i pestki. Roślinożercy mogą ich spożywać trochę więcej niż mięsożercy. A więc do codziennej owsianki warto wrzucić kilka migdałów, zielone smoothie przygotować na bazie domowego migdałowego mleka, a do sałatki dorzucić słonecznikowe kiełki.
A Wy jakie macie sposoby na białko w diecie? Chętnie poznam ich więcej.
Podziel się
5 komentarzy
Genialny wpis!!! bardzo Ci dziękuję za taką dawkę informacji:)))
Dziękuję za wspomnienie o stronie, a granolę sobie dziś przygotuję, żeby mieć na śniadania w tym tygodniu 😉
Czytam teraz książkę Johna MacDougala i on tam mówi, że białka potrzebujemy 2,5% .
2,5% to bardzo mało! Generalnie wcale nie potrzebujemy go aż tak dużo jak nam się często wydaje, ale 2,5%? To też na pewno zależy od konkretnego przypadku, stylu życia itp.
Ooo, to zamrażanie ugotowanych strączków to wspaniały pomysł. Hummus w 5 minut 🙂 Za to połączenie czerwonej soczewicy z pomidorami jakoś zupełnie mi nie leży (mimo, że jadam mięso), zdecydowanie wolę moją soczewicówkę z mielonym kminkiem i czosnkiem (niestety jest na wywarze wołowym, ale nie wykluczam, że na warzywnym też byłaby pyszna). Kotleciki z soczewicy – takie falafle tylko z soczewicą, o wiele szybciej niż oryginalne, a w sumie każda fasola się sprawdzi, robiłam też z bobu, myślałam też intensywnie nad innymi fasolami: jaśkiem i czerwoną. Ugotowana al dente soczewica z koperkiem świetnie się też sprawdziła jako nadzienie do pierogów. Strączki ogólnie są super uniwersalnym produktem i niesamowicie różnorodnym. Jak patrzę na znajome wegetki przegryzające wędlinę sojową parówką sojową i sojowym schabowym, dla odmiany sięgające po tofu to mi źle. Nikt mnie nie przekona, że dieta sojowa jest zdrowsza od innej 😉 za to taka prawdziwa różnorodna, kolorowa jest super – ślinka cieknie na sam widok 🙂