Znajomi często pytają mnie skąd mam takie dobre i eko produkty, gdzie to znajduje i jak i z czym gotuję. Kupowanie dobrego żarełka wcale nie jest trudne. Trzeba tylko wiedzieć gdzie czego szukać i znać kilka dobrych źródeł 🙂 Ja wydeptałam już swoje ścieżki w Poznaniu, potrafię przejechać pół miasta za dobrym masłem orzechowym:) Postanowiłam spisać dziś krótki przewodnik zakupowy, w miarę moich możliwości i wiedzy ogólnopolski.
1. Warzywniak!
Taka niby podstawowa sprawa, a wielu ludzi o niej zapomina. Łatwiej jest przecież pojechać na zakupy do marketu, gdzie kupimy i warzywa i kosmetyki i wyroby chlebopodbne i jeszcze możemy wziąć kredyt lub ubezpieczyć samochód. Zaopatrujemy się w napompowane chemią, bezsmakowe, całoroczne pomidory, ogórki, papierową sałatę, myte wodą utlenioną ziemniaki i marchewkę. Tymczasem w warzywniaku znajdziemy świeższe i smaczniejsze produkty w podobnych cenach. Jest też duża szansa, że kupowane tam warzywa i owoce (z wyjątkiem tych tropikalnych) będą pochodziły od lokalnych dostawców i co najważniejsze, będą sezonowe. Kupowanie warzyw i owoców w sezonie daje nam pewność, że są dojrzałe, smaczne, zawierają komplet wartości odżywczych.
Kalendarz warzyw i owoców sezonowych możecie znaleźć na blogu rawolucja.pl.
2. Dział ze zdrową żywnością w marketach
Jeśli już uprzemy się na zakupy w markecie, odwiedźmy stoisko ze zdrową żywnością. Szukajmy tam głównie kasz, mąki, płatków, strączków, niesiarkowanych bakalii, orzechów (pamiętajcie jednak o pułapkach takich działów, pisałam o nich TU). Tesco ma również swoją serię produktów Organic, w skład której wchodzą również herbaty i warzywa. W Lidlu natomiast kupimy ekologiczne jabłka, ziemniaki, cytryny i pomidory ( Lidl ma również serię ekologicznych środków czystości).
3.Sklepy internetowe
Całkiem sensowne zakupy możemy zrobić też w internecie. Sklepów z eko produktami jest coraz więcej, ceny też nie straszą. Szukajmy tam głównie produktów niedostępnych w lokalnych sklepach. Jeśli trafimy na dzień darmowej dostawy, nie poniesiemy kosztów przesyłki, więc zakupy będą jeszcze tańsze. Sklepy z których ja korzystałam do tej pory to: natoobe.pl, natura24.pl. Ciekawą ofertę ma też ekosfera24.pl, tobio.pl, .vegeswiat.pl czy ekosmakosz.pl. Po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy sklep z żywnością ekologiczną, wyskakuje ponad 13 000 wyników. Jest więc w czym wybierać.
4. Kooperatywa
Mieszkańcy dużych miast pozbawieni są zazwyczaj możliwości uprawy własnych ogródków, po warzywa do rolnika też trudno jeździć codziennie. Ale jak to mówią, w kupie siła! Warto więc przyłączyć się do lokalnej kooperatywy spożywczej, która nie dość, że załatwi świeże jedzonko, to jeszcze po niższych cenach. Kooperatywy działają już w Opolu, Warszawie, Łodzi, Toruniu, Gdańsku, Wrocławiu, Lublinie i oczywiście w Poznaniu (co ja bym bez niej zrobiła).
5. Bazary
Sprawa tak samo podstawowa jak warzywniaki, a mam wrażenie, że ostatnio zapomniana. W moim rodzinnym mieście dwa razy w tygodniu zjeżdżaja się całe mnóstwo okolicznych rolników, którzy sami przywożą swoje produkty. Mój tata z kilkoma ulubionymi wita się podaniem ręki, za każdym razem zapraszają go do siebie, chętnie opowiadają o swoich metodach uprawy i nie boją się pokazać swojego gospodarstwa. Może i nie mają certyfikowanych produktów, ale ich brudne ziemniaki, robaczywe jabłka i ubłocona marchewka mówią same za siebie. Podejrzewam, że w bardzo wielu miejscach w Polsce również można znaleźć takich ludzi, wystarczy udać się na bazar i chwilę porozmawiać ze sprzedawcami. Szukać produktów niemytych, nieidealnych i sezonowych.
Dla tych, którzy pragną certyfikatów i 100% pewności działa w Poznaniu Zielony Bazar, BioBazar w Warszawie, co jakiś czas ekobazar we Wrocławskim Falansterze.
6. Warzywa z dostawą do domu
Dla zabieganych i cierpiących na niedoczas funkcjonują portale, na których można zamówić produkty spożywcze z dostawą do domu. W Poznaniu działa Wiem co jem (o moich doświadczeniach z ich usługami pisałam TU). W Warszawie działa Sklep z natury i VegeBox. W Katowicach, Krakowie i Warszawie działa Od rolnika. W Toruniu Warzywa z dostawą.
7. Eko sklepy
W całej Polsce działają też specjalistyczne sklepy ze zdrową żywnością. Są takie lokalne i są też sieciowe (np. Organic). Z moich doświadczeń wynika, że w tych lokalnych ceny są zazwyczaj niższe. W Poznaniu godny polecenia jest sklep na ulicy Fredry oraz bardzo dobrze zaopatrzone Eko Społem.
8. Nietypowe miejsca
Całkiem fajne ekoprodukty kryją się często w bardzo nietypowych miejscach. Sieć drogerii Rossmann, Marks&Spencer czy poznańska Ekowiarnia to miejsca gdzie można mnie spotkać na spożywczych zakupach. W Rossmannie kupuję masło orzechowe, ocet jabłkowy, przecier pomidorowy i orzechy. Bakalie mają niestety siarkowane. Marks&Spencer to dobre źródło masła orzechowego (ostatnio doczytałam się jednak, że w składzie ma olej palmowy) i herbaty. W Ekowiarni można kupić płatki, mąki, kasze, suszone owoce (spis wszystkich produktów TU).
9. Lokalne przewodniki
W wielu miastach działają też bardzo fajne eko przewodniki. Znajdziecie w nich spis sklepów, usługodawców i wydarzeń lokalnych wartych zainteresowania. W Poznaniu działa Tytka, w Krakowie działa Ekolokalizator Ogólnopolsko działają natomiast Lokalna żywność, Dobre zakupy. Eko targ czy Eko katalog.
10. Przydomowe i balkonowe ogródki
Jeśli mamy duży balkon lub kawałek ogródka możemy świeże warzywa uprawiać sami. Pamiętajmy jednak, że tereny w bliskim sąsiedztwie ruchliwych ulic nie są odpowiednie do uprawy roślin o jadalnych liściach (sałaty, pietruszki), ponieważ w liściach kumuluje się największa ilość zanieczyszczeń z powietrza. Ja ze względu na lokalizację mojego balkony zrezygnowałam z balkonowej hodowli, ale jeśli Wy macie taką możliwość, to gorąco zachęcam.
7 komentarzy
To chyba NAJLEPSZY artykuł jaki dotąd czytałam na blogu 😀 mnóstwo cennych informacji które natychmiast mam zamiar wykorzystać 🙂 pięknie dziękuję. 🙂
Proszę bardzo. Cieszę się, że się do czegoś przydał:)
Ja kupuję w warzywniaku pod blokiem. Sezonowo to jest i to bardzo. Pani zapewnia że wszystko od rolników z regionu. Ale na przykład dzisiaj kupiłam brazylijskie banany zielone.
Tak czy inaczej ma dużo rzeczy których nie można dostać w supermarkecie 😉 (z warzyw i owoców), a nawet ma soję, soczewicę i cieciorkę
Piszesz, że warzywa w marketach są myte wodą utlenioną. Oczywiście popieram twoje zdanie co do niezdrowych mrketowych warzyw, ale chciałabym przy okazji poruszyć temat właśnie wody utlenionej. Wielu zwolenników zdrowego odżywiania zaleca właśnie moczenie warzyw w roztworze z wody utlenionej ( ok. 15 minut ). Podobno zabija ona nie tylko pasożyty, ale też neutralizuje szkodliwy wpływ środków ochrony roślin. Przyznam, że sama to praktykuję. Czy masz na ten temat inne wiadomości?
Niestety nie mam na ten temat żadnych informacji. Muszę zgłębić to zagadnienie.
A dlaczego odradzam kupowanie takich warzyw? Bo są przede wszystkim niesmaczne, gorzkie. Podejrzewam, że są myte nie po to, żeby usunąć pestycydy, ale po to, żeby nie było na nich ziemi i klientowi było łatwiej umyć, obrać i zjeść. Możliwe, że mycie wodą utlenioną w wody odbywa się krócej lub w mniejszym stężeniu i smak warzyw nie zmienia się tak bardzo.
Kolejnym przykładem są jabłka. Te market owe są zazwyczaj woskowane, a wosk też jest gorzki i bardzo trudno go zmyć. Warzywniakowe jabłka tego wosku zazwyczaj nie mają.
ja mam mnóstwo ekologicznych warzyw i owocow, nie na skale masowa, na handel, ale dla siebie, w tym jarmużu , cukini, kabaczka, dyni, pomidorow, marchewki, pietruskzi, pora, selera, cebuli, papryki, burakow, ziemniakow, jablek, gruszek, sliwek i to z mego ogrodu, mieszkam na wsi, uwaga! wy naprawdę dajecie sie nabrać na te pseudo ekologiczne owoce i warzywa? te sa gorsze od tych normalnych! jak te najgorsze kupne, albo gorsze.., kupne.. te niby eko produkowane na skale masowa, czyli na sprzedaz, nawet niewielka- to czysty chlam, klamstwo, sa tak samo siane, pryskane jak te nie ekologiczne!, plus bywa , ze i gorzej!, a te eko certyfikaty to czysta propaganda1, oszczerstwo!, wiem, bo ma ciotka tylko oplaca te potrzebne certyfikaty i sieje nawozu i innego gowna chemicznego na potege!, tego nikt potem nie kontroluje, nie sprawdza, no bo i przeciez cale dnie z nia spedzac nie beda nie?, by patzrec jej i innym niby ekologicznym rolnikom, tez tym certyfikowanym na rece prawda?, wiec wiadomo- tego sie kontrolowac nie da!, wiec trzeba albo zaufac, ze to eko.., a szanse, ze to jest zdrowe, bez chemii sa jak 1 na milion! albo wziac sie samemu za uprawe owocow i warzyw!wiec ja juz od kilku lat sama uprawiam u mnie na wsi mam pole, ogrod, ogrodek, ziemie uprawna, lasy , wiec swe jajka, warzywa, owoce, i nawet teraz wiecej ich uprawiam bo mam malenkie dziecko, a u nas na rynku nawet babki ze wsi kupuja warzywa z gieldy z bronisz i oszukuja matki!, ze to eko, nic nie nawozone, nie siane.. zgroza!
i u nas malo ktory moze 1%! rolnikow nie uzywa nawozu, saletry, potasu, sodu, obornika, wlasnego gowna,, bo sa i tacy co obok kibla, wychodka maja ogrod, dzialke, sieja na potege!, bo sami to jedza a wiadomo, polski rolnik to silny chlop 🙁 , nic go eko nie obchodzi
wiec ja sama sie za uprawe z ma rodzina wzielam i nawet zero! ni grama! nawozu ani innego gownianego chemicznego swinstwa nawet nic na wstepie, jak to niektorzy, co niby nic nie sieje, ale na "wstep" poczatek, nieco da nawozu.., nawet jak pozneij juz nei daje, to przeciez to juz eko nie jest!, tylko wraz jest tam nieco chemii… i to tej z nawozu czyli najgorszej.., u mnie nie ma!nawet kompost i ziemie mam naturalnei zyzna, prochnicze, czarne gleby, duzo kory, plus kompost robie z ogorka, obierek owocow, warzyw, kory, igiel, szyszek, lisci, ogryzkow, zepsutych warzyw i owocow, czy tych juz popekanych, pognilych.., to jest parwdziwe eko!, a nie gnoj, nawozy, chemia, inen swinstwo!…, i jaja mam swe, bo jedna taka babka co mowila ze ona nic nie daje, sie okazalo, ze kupuje srute i wali kurom!, o zgrozo!, wiec sami widzicie pozniej od tego ma sie raka, cholesterol, cukrzyce, miazdzyce zakrzepice, i inne nowotwory, guzy, torbiele, itd. choroby cywilizacyjne.. bo w jedzeniu sama chemia, niby eko, ze wsi, a chemia jak nic.., pomijajac fakt ile u nas sie je masla, miesa, tluszczu zwierzecego, margaryny, tluszczu utwardzonego, cukru i slodyczy oraz gotowego jedzenia z chemia i fast foodu..wiec sobie sami wyobrazcie, ze na wsi i tak lepiej ci anonimowi, pojedynczy rolnicy- mniej wraz sieje, niz taki biznesmen, co na masowa propdukcje to uprawia i to potem jest na gieldzie rolnej, w sklepach, warzywniakach, w supermarkecie, tanio, po promocji.. szok!, chemia w kapsulce, i to sie jada!, daje niemowletom, :(, zgrozo.., kiedys bylo inaczej, teraz chemia i chemia…
I jaki z tego morał? Bo ci mieszkający w mieście nie mają żadnego wyjścia!