Kreatywność jest jak mięsień, każdy z nas się z nią rodzi. Jeśli jest regularnie używana, pięknie się rozwija (zwłaszcza w dzieciństwie), ale nieużywana zanika (niestety bardzo często już w szkole podstawowej). Ma też swoją określoną wytrzymałość, każde przeciążenie trzeba będzie odchorować, a powrót do pełni kreatywnych sił będzie wymagał rekonwalescencji. To co różni ja od pozostałych naszych mięśni, to to, że zupełnie przestaje pracować w sytuacjach stresowych.

Jeśli jesteście ciekawi jaki mechanizm stoi za tym, że na łonie natury nasza kreatywność rozkwita, a pomysły strzelają nam z głowy jak mydlane bański, czytajcie dalej.

Jak działa kreatywność?

Tak jak wcześniej wspominałam,  kreatywność, to nie wrodzony talent, który przypada w udziale nielicznym wybrańcom. Każdy z nas ją posiada, ale żeby w pełni z niej korzystać, warto rozumieć jak działa.

Definicja kreatywności, którą znalazłam na Wikipedii mówi, że: „Kreatywność to proces umysłowy pociągający za sobą powstawanie nowych idei, koncepcji lub nowych skojarzeń, powiązań z istniejącymi już ideami i koncepcjami.

W tym jednym zdaniu zawarto to, o czym wielu twórców nie wie, lub o tym nie pamięta: kreatywność to zdolność przerabiania i miksowania tego co już znamy i stosowania tego w nowych kontekstach. Żaden pomysł nie powstaje w próżni! Nasz mózg nie potrafi tworzyć z niczego, zawsze bazuje na tym, co już gdzieś widzieliśmy/słyszeliśmy. Jakość naszych pomysłów zależy w dużej mierze od tego, jakich inputów dostarczamy naszemu mózgowi. Zależy od tego co oglądamy, co czytamy, czego doświadczamy i czego się uczymy. Im bardziej poszerzamy swoje horyzonty, im bardziej pilnujemy, żeby nie zamykać się w bańce własnych przekonań, tym lepsze rozwiązania będziemy generować i tym lepiej będziemy w stanie wyobrażać sobie świat, którego jeszcze nie ma, a który chcemy stworzyć. Bardzo trafnie opisał to Sir John Hegarty, który powiedział:

„Read shit
And you’ll think shit
And you’ll create shit.”

Wiedza to potęga (i ogromy przywilej), również w branży kreatywnej. Ale jest jeszcze jeden czynnik, który wpływa na to, że sypiemy pomysłami jak z rękawa, a jest nim, coś, czego nam często brakuje, czyli czas.

proces kreatywny

Jak wygląda proces kreatywnego myślenia?

Mniej więcej tak, jak na obrazku powyżej😀 Najpierw dowiadujemy się/ sami ustalamy co jest do zrobienia, później długo, długo nic i kiedy już zaczynamy panikować, że nic nie wymyślimy, często przychodzi nam do głowy jakiś genialny pomysł i całą robotę odwalamy z widmem deadline’u na horyzoncie.

I chociaż bardzo byśmy się starali to zmienić, nasz mózg nam na to nie pozwoli. Proces generowania nowych pomysłów ma swój określony porządek, jedyne co możemy zrobić to się do niego dostosować. Znając i rozumiejąc cztery etapy creative thinking możemy je tak rozplanować, żeby zwiększyć swoje szanse na wygenerowanie świetnych pomysłów. Do jednego z tych etapów bardzo przydaje się kontakt z naturą!

4 etapy creative thinking

1. Przygotowanie
Podczas tego etapu zapoznajemy się z zadaniem (np. briefem od klienta, jeśli pracujemy kreatywnie zawodowo), gromadzimy wszystkie potrzebne informacje, robimy analizę tego co robi konkurencja, szukamy inspiracji i próbujemy od razu wygenerować jakieś pomysły, które najczęściej nas nie satysfakcjonują. Wpadamy w panikę, po głowie kołaczą nam się myśli, że do niczego się nie nadajemy… Znacie to? Jeśli tak, następnym razem pamiętajcie, że wystarczy tylko trochę poczekać.

2.Inkubacja
Żeby nasz mózg był w stanie przetworzyć przyjęte informacje, musimy dać mu czas. Żeby powstał dobry pomysł, do pracy musi zostać zaciągnięta nasza podświadomość, a ta pracuje wtedy, kiedy my wykonujemy czynności nie angażujące świadomości: sprzątamy, ćwiczymy, kąpiemy się, korzystamy z toalety, spacerujemy, jeździmy na rowerze itp. Na ten etap warto dać sobie czas (od 15 minut do nawet kilku dni).

Inkubacji jest najskuteczniejsza, kiedy pozwalamy myślom błądzić, nie słuchamy muzyki, podcastów, nie czytamy książek i nie oglądamy seriali. Jednym słowem wtedy, kiedy na niczym konkretnym się nie skupiamy. Inkubacja szczególnie efektywnie przebiega, kiedy jesteśmy głęboko zrelaksowani. Dlatego właśnie kontakt z naturą, który nas odpręża, niweluje negatywne skutki długotrwałego stresu i odbodźcowuje mózg jest tak skuteczny w tym zadaniu. Założę się, że nie raz udało wam się znaleźć rozwiązanie problemu podczas spaceru, biegania czy jazdy na rowerze czy pływania i z tej radości mieliście ochotę wyskoczyć z wanny jak Archimedes i krzyknąć: Eureka! W tym momencie wasz mózg zakończył proces inkubacji i nastąpił…

3. Aha Moment (Olśnienie)
Pomysł wykluł się już w podświadomości i dotarł do świadomości, nastąpił moment olśnienia. Ni z tego ni z owego, nagle wiemy co robić i zabieramy się do roboty.

4. Weryfikacja
Na tym etapie sprawdzamy czy to wymyśliliśmy faktycznie pasuje do opisu zadania i spełnia wszystkie określone wcześniej kryteria. Warto sprawdzić też, czy podobny pomysł nie pojawił się już w innej głowie. Mózg czasami płata nam psikusy i podsyła tylko najprostsze rozwiązania, takie które są już nam dobrze znane. W takiej sytuacji warto rozpocząć proces od początku, narzucając sobie jakieś ograniczenia, które nie popchną nas znów w tą samą stronę.

Podsumowując, równanie na dobry pomysł mogłoby brzmieć następująco:

Pomysł = wiedza + czas

Jeśli pracujecie nad dużym projektem, takim jak na przykład pisanie książki, etapy 2-4 będziecie musieli regularnie powtarzać. Między blokami wytężonej pracy warto zaplanować sobie trochę czasu na wietrzenie głowy na łonie natury. A jeśli zdarzy wam się duża blokada twórcza i spacer w lesie nie pomoże, spróbujcie skorzystać z efektu trzeciego dnia.

Efekt trzeciego dnia

Efekt trzeciego dnia to zjawisko jakie zachodzi w naszym mózgu po minimum trzech dniach spędzonych na łonie natury, z dala od urządzeń ekranowych. Relaksując się na łonie natury, wędrując czy biwakują, nie tylko sprawiamy sobie przyjemność, ale przede wszystkim pozwalamy naszemu mózgowi odpocząć. Na co dzień nasze zmysły bombarduje bardzo duża ilość bodźców (zwłaszcza jeśli mieszkamy w mieście), naszą uwagę skupiają zadania, obowiązki i powiadomienia w telefonie. Ludzki mózg to nie maszyna, wręcz przeciwnie, bardzo szybko się męczy i żeby mógł sprawnie funkcjonować, potrzebuje regeneracji.

Jak pokazały badania, po trzech dniach odcięcia od nadmiernej ilości bodźców i spędzania czasu na łonie natury, oprócz tego, że czujemy się bardziej zrelaksowani, poprawia się nasza wydolność umysłowa, regeneruje się nasz system uwagi wykonawczej, wyostrzają się nasze zmysły i zdolności poznawcze oraz poprawia się nasza kreatywność. Uczestnicy badań sprawdzających wpływ kontaktu z naturą na kreatywność po trzech dniach wędrówki osiągali nawet o 50% lepsze wyniki w testach mierzących kreatywność.

David Strayer testujący efekt trzeciego dnia na swoich studentach mówi, że „efekt trzeciego dnia to rodzaj oczyszczenia umysłowej szyby z codziennego brudu”. Więcej na ten temat możecie przeczytać w tej książce.

wplyw natury na kreatywność

Kreatywność można trenować podczas spaceru po lesie

Wiemy już, że kreatywność warto zasilać nową wiedzą, wiemy też, że trzeba dać jej czas, by zadziałała. Ostatnim krokiem do rozwijania kreatywności jest trening. Tak, nie bez powodu we wstępie napisałam, że kreatywność jest jak mięsień. Dzięki odpowiednim ćwiczeniom może stawać się wydajniejsza. W internecie można znaleźć mnóstwo zadań, które przygotowują mózg do twórczego myślenia, ja chcę Wam dziś zaproponować takie, które możecie wykonać podczas spaceru po lesie.

W shinrin yoku (sztuce kąpieli leśnych) funkcjonuje pojęcie zaproszeń. Są to ćwiczenia/zadania/aktywności które przewodnik leśnych terapii proponuje grupie podczas spaceru. Nazywane są zaproszeniami, bo przewodnik shinrin yoku nie może uczestnikom kapieli leśnej niczego narzucać. Jeśli ćwiczenie komuś nie odpowiada, albo nie ma na nie akurat ochoty, to go nie wykonuje.

Do czego służą te zaproszenia?

Aktywności proponowane przez przewodnika mają za zadanie pomóc bardziej „zanużyć się” w lesie. Pomagają skupić się na otoczeniu, zaangażować wszystkie zmysły i głębiej się zrelaksować. Niektóre z nich mogą dodatkowo rozwijać kreatywność. Często przewodnicy shinrin yoku wymyślają własne zaproszenia, ja też mam dla Was takie zaproszenie, które sama stworzyłam. Ćwiczenie nie dość, że pozwoli mentalnie”zanużyć” się w otaczającą naturę, to będzie jeszcze niezłym treningiem kreatywności.

Ćwiczenie: sen drzewa
Zatrzymaj się na chwilę i poszukaj wzrokiem drzewa, które szczególnie przypadło ci do gustu. Poobserwuj je chwilę, zwróć uwagę co je otacza, co znajduje się u podstawy pnia, co się dzieje w koronie, jakie zwierzęta odwiedzają to drzewo itp. Skup się na tym zadaniu przez kilka minut, a następnie wyobraź sobie, że to drzewo śpi. O czym może śnić? Spróbuj wymyślić jakąś baśniową historię.

Ćwiczenie wykonaj w środku swojego leśnego spaceru. Wtedy, kiedy uda ci się już wyrzucić z głowy codzienne sprawy, ale nie czujesz jeszcze zmęczenia marszem.

Traktuj je jako formę treningu kreatywności, ale pamiętaj, żeby nie wykonywać tego typu zadań jeśli wychodzisz z domu z zamiarem inkubacji.

Jeśli jesteście zainteresowani rozwijaniem kreatywności swojej lub waszych zespołów w pracy, zapoznajcie się z ofertą moich szkoleń.

kreatywnosc z natury szkolenia

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.