Za mną i moim mężem już szósty rok zabawy w 52 new things challenge, którą sama wymyśliłam, żeby wybić się z rutyny, otworzyć na nowe doświadczenia i zdobyć trochę nowych wspomnień. Wynik z 2022 roku zaskoczył mnie jeszcze bardziej niż ten z 2021, przy okazji też sporo nauczył.

O co chodzi w wyzwaniu?

Idea jest bardzo prosta. Chodzi o to, by w ciągu roku spróbować 52 nowych rzeczy, po jednej na każdy tydzień roku. Tylko tyle i aż tyle!

To mogą być naprawdę bardzo drobne rzeczy: odwiedzenie nowego miejsca, spróbowanie nowego dania, przeczytanie nowej książki, koncert w nowym klubie czy nauka podstaw nowego języka czy spróbowanie nowego sportu. Po co? Pisałam o tym już dwa, trzycztery i pięć lata temu, więc nie będę się kolejny raz powtarzać.

Dzięki 52 new things challenge w 2022 roku:

 

Łącznie udało mi się (wspólnie z mężem oczywiście) spróbować 107 nowych rzeczy w ciągu roku! Ten wynik zaskoczył nawet mnie samą, naprawdę nie wiem  jak (albo kiedy) to się stało. Być może, po tylu latach, próbowanie nowych rzeczy stało się już nawykiem, albo wręcz stylem życia, który poza fajnymi wspomnieniami, przyniósł mi w tym roku sporo refleksji.

Czego nauczył mnie szósty rok wyzwania?

  • Więcej nie znaczy lepiej – sześć lat temu wymyśliłam to wyzwanie, żeby dni, tygodnie i miesiące przestały zlewać mi się w jedną, nieokreśloną masę. W tym roku zauważyłam, że robienie niby nowych, ale wciąż podobnych rzeczy, w ogóle tego problemu nie rozwiązuje. Mam tu na myśli jeżdżenie na jednodniowe mikrowyprawy. Niby podczas tych wycieczek wciąż odwiedzamy nowe miejsca, ale mało które wyróżnia się na tyle, żebym je dobrze zapamiętała. Odwiedzanie nowych zakątków Wielkopolski stało się nową rutyną, a w pamięci zostały mi tylko te chwile, które wyraźnie się od tej rutyny odróżniały (np. pierwszy dziki biwak w lesie, rowerowe zwiedzanie Doliny Dolnej Odry no i oczywiście lot balonem). W tym roku chciałabym odhaczyć mniej, ale większych przygód. Jedną z nich mam już nawet zaplanowaną i bardzo mnie to cieszy!
  • Doświadczanie nowych rzeczy buduje poczucie szczęścia, ale nie chroni przed trudną codziennością – bolesna lekcją jaką wyciągnęłam z poprzedniego roku jest taka, że jeśli nie naprawi się tego, co uwiera od poniedziałku do piątku, weekendowe mikrowyprawy i mikroprzygody nie wystarczą, by uchronić przed negatywnymi skutkami długotrwałego stresu czy depresją. 52 new things challenge to fajny sposób na ciekawe spędzanie wolnego czasu, ale nie jedyna rzecz o jaką trzeba zadbać, by być zadowolonym ze swojego życia.

Baw się z nami! 

Jak co roku zachęcam i was do przyłączenia się do tej zabawy. Wystarczy, że za każdym razem kiedy doświadczycie czegoś nowego (spróbujecie nowego smaku/potrawy, odwiedzicie jakieś nowe miejsce, odważycie się na jakąś nową aktywność itp.), opublikujecie na swoim profilu na instagramie zdjęcie i oznaczycie je #52newthingschallenge2023. Dzięki temu inni uczestnicy zabawy będa mogli się zainspirować.

Bardzo polecam Wam taką formę dokumentowania i zbierania wspomnień. Dzięki takiemu wirtualnymu archiwum, pod koniec roku który mógł składać się z wielu trudnych momentów, jak na dłoni widać, że wydarzyło się też dużo dobrego!

P.S. Zobacz też drugie wyzwanie, którego się podjęłam i które może cię zainspirować.

Write A Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.